Bepanthen baby-to polecam!

Ostatnio chwaliłam się Wam, że biorę udział w kampanii na rzecz maści Bepanthen Baby. Jest to dla mnie prawdziwa przyjemność, ponieważ uwielbiam tą maść i jest to mój numer 1 do pielęgnacji dziecka. Dziś przygotowałam dla Was krótką recenzję tego produktu.


Zacznijmy od tego, co o produkcie mówi producent. Wszystkie potrzebne informacje umieszczone są na opakowaniu oraz w dołączonej ulotce.




Zatrzymajmy się na chwilę przy składzie. A jest on naprawdę dobry. Nie ma parabenów i PEG-ów, a to pierwsza rzecz, którą sprawdzam w kosmetykach dla dzieci. Zawiera naturalne składniki. Zawiera pantenol, który jak pewnie wiecie ma działanie gojące. Jak dla mnie super.

A teraz czas na moją prywatną opinię.
Bepanthenu używam od pierwszych dni życia mojego synka. Ogromnym plusem jest to, że maść tą można stosować nawet dla wcześniaków, co dla mnie okazało się szczególnie ważne. Czasami próbowałam też innych preparatów, ale żaden nie podpasował mi tak, jak ten. Bepanthen okazał się bardzo przyjazny dla skóry dziecka. Nigdy nie spowodował żadnego podrażnienia. Nawilża skórę, dobrze się rozprowadza i długo trzyma, przez co dłużej tworzy warstwę ochronną. Nie stosuję go jednak przy każdym przewijaniu, ponieważ jestem zdania, że skóra nie może być non stop czymś posmarowana. Czasami zdarzało się, że pupa synka zaczerwieniła się lub nawet delikatnie odparzyła. Za każdym razem po jednym użyciu Bepanthenu problem znikał. Także maść spełnia swoje zadanie w 100%.
Dużą zaletą jest to, że Bepanthen można stosować także na popękane, bolące brodawki. Jest to przydatne zwłaszcza na początku karmienia, kiedy nieprzyzwyczajone piersi zaczynają się buntować, co skutkuje bólem, suchą, spękaną skórą, a często nawet krwawieniem. Mnie ten problem również nie ominął. Na szczęście już po jednym posmarowaniu odczuwałam ogromną ulgę. W późniejszych miesiącach zdarzało się, że Filip miał dzień, w którym intensywniej niż zwykle ssał pierś i wtedy również stosowałam Bepanthen, aby nawilżyć brodawki i zmniejszyć dyskomfort. Zaletą tej maści jest to, że nie trzeba jej zmywać przed karmieniem.
Bardzo lubię konsystencję Bepanthenu. Nie jest gęsta, jak krem, nie jest też zbyt rzadka. Jest akurat w sam raz, dobrze się rozprowadza, nie trzeba mocno rozcierać, nie zostawia grubej warstwy na skórze. Wielką zaletą jest też opakowanie w postaci tubki. Jest to dużo lepsze rozwiązanie niż tradycyjne kremy w pudełeczku. Dlaczego? Dlatego, że przy użyciu nie wprowadzamy do środka bakterii- maść wyciskamy, przez co praktycznie nie ma ona styczności z naszą skórą. A że na skórze mamy mnóstwo bakterii to chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Nabierając krem palcem z tradycyjnego opakowania za każdym razem wprowadzamy coś do środka. Trwałość takiego kosmetyku jest dużo mniejsza, może on się zepsuć, nie jest też higieniczne używanie go zbyt długo. Tym bardziej, że mówimy o preparatach stosowanych przy przewijaniu.
Bepanthen można spotkać w tubkach 30 g lub 100 g, przynajmniej tylko takie widziałam. Ale, żeby być szczerą, to opakowanie to ma też jedną wadę. Może jestem odosobnionym przypadkiem, ale już dwa razy po kilku użyciach popsuła mi się nakrętka w dużej tubce. Po prostu w pewnym momencie nie da się zakręcić. A jak już jesteśmy przy wadach to jest też druga- cena. Niestety Bepanthen kosztuje więcej niż przeciętny krem do pielęgnacji pupy. Dobrze, że cena idzie w parze z jakością i w sumie jedna tubka wystarcza na bardzo długo. Opłaca się też zamawiać na allegro, wychodzi taniej niż w sklepie. Czasami zdarzają się też promocje np. w Rossmannie.

Podsumowując- Bepanthen z czystym sumieniem mogę polecić każdej mamie. To mój numer jeden do pielęgnacji pupki maluszka. Używam prawie rok i do tej pory się nie zawiodłam. Moja ocena to 5/5.

A na koniec pytanie do Was- używacie Bepanthenu? Jesteście zadowolone? A może coś Wam w tym preparacie nie odpowiada? Podzielcie się swoimi opiniami;) Napiszcie też jakich innych kremów używacie.

Przypominam też o trwającym konkursie, w którym do wygrania Bepanthen 30 g+kosmetyczka+nagroda do wyboru!

Komentarze

  1. Super produkt!!! Dostałam dzisiaj taką tubkę w szkole rodzenia :)

    Zapraszam do mnie, na same nowości :) http://stormofhormones.blogspot.com/2014/03/szkoa-rodzenia-polecam-kazdemu.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Bepanthen to niezawodny kosmetyk, ja używam go szczególnie do brodawek ale czasem się zdarza, ze i małemu posmaruję co nieco :) .... a po za Bepanthenem używam kremu Bambino, fakt jest w pudełeczku ale też jest dobrym kosmetykiem dla maluchów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja niestety nie używałam, ale wiele moich koleżanek poleca go, choć nie ukrywają, że cena jest dość wysoka i nie każda mama może na niego sobie pozwolić. Do pielęgnacji brodawek używałam maści Ziajka Lano - Maść - tani kosmetyk, świetnie się sprawdza przy tych mniejszych problemach z poranionymi brodawkami, A do pupy jak wiesz już zapewne najczęściej używam Sudocremu - jedni chwalą, inni nie, oraz kremu na odparzenia Oillan Baby

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas Sudocrem kompletnie się nie sprawdził. Pupa po nim była cała czerwona. Cena Bepanthenu rzeczywiście jest wysoka, ale na szczęście maść jest wydajna-duża tubka wystarcza mi na ok 5 m-cy, więc na miesiąc w sumie wychodzi nie dużo.

      Usuń
    2. ale cena Bephantenu i Sudocremu jest zbliżona, przynajmniej u mnie w Rossmannie ... Bephanten kosztował koło 19 zł, a Sudocrem - koło 17 zł

      Usuń
    3. ja nigdy Sudocremu nie kupowałam, więc nawet nie wiem dokładnie ile kosztuje. Miałam tylko próbki.

      Usuń
    4. zdecydowanie bepanthen jest o wiele skutecziejszy niż sudocrem. Sudocrem to stara receptura zawierająca alkohol benzylowy - od czasu jej wymyślenia lekarze zdążyli już ją lepiej poznać i w artykułach naukowych można znaleźć informacje ze jest to alergen. Do tego tlenek cynku wysusza skórę. Dlatego uważam ze jeśli pojawią sie jakieś ranki to można punktowo zastosować ale gdyby ktoś chciał stosować prewencyjnie na codzień to sudocrem zdecydowanie odradzam.
      A najlepsze jest to ze w artykułach naukowych widać ze tak na prawdę najlepsze efekty daje częste zmienianie pieluszek i wietrzenie pupy więc to całe codzienne smarowanie jest pewnie napędzane przez firmy.
      A co do bepanthenu to u mnie świetnie się sprawdzał do czerwca - gdy sie ciepło zrobiło przez to że pot nie mógł odparować ze skóry córci - dostała potówek które przeszły w stan zapalny

      Usuń
  4. Ja dla syna najbardziej lubię Linomag, ale w sumie staram się używać jak najmniej - przy pieluchach wielorazowych kremy nie są wskazane, a jak używamy jednorazówek to smaruję obficie:) Jeśli kiedyś uda mi się zużyć wszystkie zapasy naszych kremów (a jest tego masa, bo przez całą ciążę dostawałam regularnie małe opakowania u ginekologa), to chyba wypróbuję ten Bepanthen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam wypróbować, jak dla mnie jest najlepszy, a też miałam okazję wypróbować kilku kremów.

      Usuń
  5. Od pół roku dziecko nie miało na pupie jednorazówki, więc nie ma odparzeń, więc Bepanthen kupiony jeszcze przed porodem leży i się kurzy. No, chyba starczy mi ta jedna tubka dla wszystkich dzieci. ;)
    Swoją drogą zdecydowanie pieluszki jednorazowe idą w parze z kremami przeciw odparzeniom (powinni je w kompletach sprzedawać), no i to niestety ma konsekwencje zdrowotne (polecam zapoznać się z problematyką synechii, czyli sklejenia warg sromowych u dziewczynek spowodowanego nadmiernym używaniem kremów p/odparzeniom). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używam jednorazówek i jakoś też nie mamy odparzeń. Kremem smaruję tylko na noc i po kupie. Czyli w sumie 2 razy dziennie. Czasem po siusiu, jak widzę,że coś tam się delikatnie czerwieni.

      Usuń
    2. Hm... No dla mnie właśnie zaczerwienienie to odparzenie, a mega zaczerwienienie, obrzęk i krostki to już pieluszkowe zapalenie skóry. :D Wiesz, Anetko, moim zdaniem takie kremy robią niestety sporo szkody bo usypiają czujność rodzica i trzyma się dziecko nawet trzy godziny w dawno zasikanej pieluszce "bo przecież pupa posmarowana". Nie chodzi o to, że czepiam się jednorazówek tylko raczej tej ich nadmiernej chłonności, która zwalnia wielu rodziców z odpowiednio częstego przewijania i wietrzenia pupy, a jak się zaczerwieni to się po prostu smaruje, "bo to normalne". Moim zdaniem to nie jest normalne i wszelkie zaczerwienienia świadczą o tym, że czegoś się nie dopilnowało. P.S. My zmieniamy pieluchę góra co 1,5h i myślę, że to chroni młodego przed podrażnieniami, a w mniejszym stopniu fakt, że jesteśmy na wielorazówkach.

      Usuń
    3. Wiesz Asiu myślę, że nazywanie lekkiego zaczerwienienia pupy nie dopilnowaniem przez rodzica jest grubą przesadą. Idąc tym tokiem rozumowania większość rodziców zaniedbuje swoje dzieci, bo dam sobie rękę uciąć, że większości jakieś mniejsze lub większe zaczerwienienie/odparzenie się przytrafiło. Swoją drogą ciekawe, że widzisz tak wielką szkodliwość kremów, które stosuje się tylko na skórę, a jednocześnie promujesz chociażby szczepienia, które zawierają o wiele więcej szkodliwych substancji. Wracając do kremów to wiadomo,że trzeba używać rozsądnie-chociażby nie smarować na grubo przy każdej zmianie pieluchy. Ja używam jakieś 2 razy dziennie i czasem mąki ziemniaczanej i jest ok. Do tego zawsze patrzę na skład i np. nigdy nie posmarowałabym dziecka kremem z parabenami. Bepanthen pod względem składu jest naprawdę doby, nie widzę przeciwskazań,żeby go używać. Nie każdego stać też na to, żeby zmieniać dziecku pampersa co 1,5 godziny. Ja zmieniam co 3 godziny.

      Usuń
    4. Anetko, w obu tych kwestiach prezentuję oficjalne stanowisko medycyny - to nie przypadek. ;) Swoją drogą, Ty z kolei jednocześnie ufasz lekarzom na tyle, aby prowadzić do nich chore dziecko, ale w kwestii szczepionek nie ufasz - widzę tu brak konsekwencji. A co się tyczy "szkodliwych substancji" w szczepionkach, to chciałabym zauważyć, że paracetamol czy ibuprofen też są szkodliwe. Ale żeby zaszkodziły potrzebna jest odpowiednia dawka, bo to od niej zależy toksyczność substancji (dosis facit venenum), podobnie jak z substancjami konserwującymi w szczepionkach. Ja nie słyszałam o masowych zgonach z powodu szczepień, ale o masowych zgonach z powodu polio czy ospy prawdziwej słyszało się nie raz. I tak jak po szczepieniu, tak po podaniu dziecku paracetamolu mogą wystąpić objawy uboczne, bo taka jest medycyna - nikt nigdy nie da Ci gwarancji, że coś jest w 100% bezpieczne.

      Usuń
    5. oj,oj nie chciałam żadnej dyskusji rozpętać. Każda z nas ma swoje zdanie i żadna drugiej nie przekona.

      Usuń
  6. Na początku używałam bepanthenu i również uwazam ze jest to bardzo dobra maść, jednak teraz używamy maści NIVEA, i jestem również zadowolona, ogólnie wszystkie kosmetyki dla Kuby mamy z firmy nivea, uwielbiam ich zapach ;) jednak pomalu kończy nam sie maść i mam zamiar wlasnie kupić bepanthen, uwazam ze warto raz na ileś jest zmienić dziecku kosmetyki ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. no u nas tez ten krem to numer 1 innego nie chcemy

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja właśnie miałam problem z bardzo suchymi i podrażnionymi brodawkami, pomógł bardzo balsam Maternea

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiele kobiet stosuje w pierwszej kolejności swoje mleko. Czasem jednak trzeba czegoś innego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej