Poród w XXI wieku-czy jest aż tak źle?

Kilka dni temu w bibliotece wpadła mi w ręce książka "Położna-3550 cudów narodzin". Wciągnęła mnie niesamowicie, przeczytałam ją w dwa wieczory. Podczas czytania naszło mnie kilka refleksji, którymi chciałabym się z wami podzielić.
Często narzekamy na polskie szpitale, na przebieg porodu, warunki, czy traktowanie. Czy jednak naprawdę jest tak źle? Czy poród i pobyt w szpitalu to jeden wielki koszmar? W niektórych przypadkach wierzę, że tak, bo wciąż spotyka się jeszcze zaściankowe szpitale, w których pacjent jest intruzem. Jednak myślę, że ogólnie rzecz ujmując nie jest tak źle...

Nasze mamy to dopiero miały przerąbane! Wiecie jak 30-40 lat temu wyglądała porodowa rzeczywistość? To był dopiero horror! Można przeczytać o tym w książce, a można też spytać mamy. Moja mama już dawno opowiadała mi jak się wtedy sprawy miały. Czytając "Położną" miałam wrażenie jakbym słyszała opowieść mojej rodzicielki...wszystko identycznie!
Począwszy od porodu ( a nawet przygotowań-chociażby golenie jedną maszynką kilku kobiet fuuuuuu!), aż po opiekę nad noworodkiem. Poród- jedna pozycja, brak możliwości wstawania z łóżka, nawet do toalety, brak możliwości picia. Mąż przy porodzie? Wolne żarty-mąż nie mógł wejść nawet na oddział. Zero odwiedzin, zero wsparcia. Przedmiotowe traktowanie rodzącej na porządku dziennym. Przy porodzie robili co chcieli. Mama opowiadała, że lekarz cisnął jej brzuch, żeby szybciej urodziła. Teraz już wiadomo, że tak nie wolno! Noworodka od razu zabierano od mamy, często nawet bez pokazania! O kontakcie skóra do skóry nikt nie słyszał. Przez cały pobyt w szpitalu dzieci przebywały osobno, były przynoszone tylko na karmienie (o karmieniu naturalnym też wtedy niewiele wiedzieli). Nikt nie przejmował się ich płaczem i samotnością...Koszmar! A co jeszcze ciekawsze maluszki były ciasno zawinięte w tetrę i mamy nie miały prawa ich odwinąć! Moja mama opowiadała, że jak wróciła ze mną do domu to pod paszkami miałam jedną wielką ranę, tak byłam poodparzana. Później jako dziecko i nawet jeszcze teraz nienawidziłam ciasnych ubrań. Od razu miałam nerwy jak tylko czułam,że coś mnie uwiera. Kto wie, może to uraz z pierwszych dni życia?

Czytając książkę dziękowałam Bogu, że rodziłam w XXI wieku. Bo tak naprawdę myślę, że teraz nie jest tak źle. Coraz częściej słyszy się o naprawdę dobrych porodach, wszelkich udogodnieniach. W większości przypadków mąż lub inna bliska osoba może towarzyszyć rodzącej. Dziecko najczęściej jest od razu z mamą, jest zapewniony kontakt skóra do skóry. Możemy nie wyrazić zgody na niektóre zabiegi (np. na kąpanie dziecka czy na szczepienie w pierwszych dniach życia-choć często robią problemy, to mamy takie prawo!), możemy towarzyszyć maleństwu przy wszystkich zabiegach i badaniach (prawo nam to gwarantuje).

Pewnie wiele was powie, że to nieprawda, że nadal jest źle. I właśnie dlatego powinniśmy to zmieniać. Właśnie my, pacjenci, bo lekarze, położne i pielęgniarki są dla nas, nie odwrotnie. Jeśli zaniedbują obowiązki, nie przestrzegają zasad, zachowują się nieodpowiednio, robią coś wbrew naszej woli, straszą, grożą, olewają, nie bójmy się reagować. Można złożyć skargę np. do Izby Lekarskiej czy Pielęgniarskiej, do Dyrekcji Szpitala, można dzwonić do Rzecznika Praw Pacjenta, można nawet wezwać policję (np. kiedy lekarz odmawia wypisu ze szpitala lub nakłania do podpisania czegoś, czego nie chcemy). Trzeba reagować, trzeba pokazać, że jesteśmy świadomi swoich praw. W przeciwnym razie, jeśli będziemy siedzieć cicho, będziemy się bać, nic nie będzie się zmieniać...

Ja swoich porodów nie wspominam źle. Szczególnie drugi mój poród był dla mnie pozytywnym przeżyciem i tak naprawdę nie mam żadnych zastrzeżeń. Przy porodzie Filipka, teraz z perspektywy czasu wiem, że nie było dobrze, ale wtedy byłam młoda i nieświadoma. Dlatego po raz drugi nie wróciłam do tego szpitala, tylko Kubusia urodziłam gdzie indziej (o moich odczuciach z obydwu szpitali możecie przeczytać w poście Lubelskie porodówki). Choć miałam dwa razy cięcie, a moje dzieciątka z racji wcześniactwa przez pierwsze doby przebywały nie ze mną, a w sali noworodków, to wiem, że to było najlepsze i najbezpieczniejsze wyjście. Wiem, że miały dobrą opiekę. Cieszę się, że tak dużo zmieniło się w kwestii porodów w Polsce, że nie musiałam rodzić tak jak rodziła moja mama. Mam nadzieję, że to początek zmian i będzie coraz lepiej. Jeszcze dużo jest do naprawienia, ale wierzę, że te zmiany nastąpią.

Kochani koniecznie zajrzyjcie do tego artykułu, gdzie są wypisane wszystkie prawa noworodka i rodzica w szpitalu. Wiedza i świadomość swoich praw to podstawa! Noworodek pacjentem-prawa na porodówce
 Prawa pacjenta-Fundacja Rodzić po Ludzku

Jakie są wasze odczucia związane z porodem i pobytem w szpitalu? Macie pozytywne doświadczenia, czy raczej wolelibyście do tego nie wracać? Podzielcie się proszę swoimi historiami i tymi dobrymi i tymi złymi.

Moje historie możecie przeczytać tutaj: Filip Kuba


 

Komentarze

  1. Zawsze bardzo chciałam przeczytać tę książkę, bo jestem zakręcona na punkcie dobrych porodów i krew mnie zalewa, kiedy w dzisiejszych czasach słyszę o tych złych (a niestety w małych mieścinach takie to większość).
    Cenię sobie panią Kalytę, co więcej, wiem, że pracuje (lub pracowała) w szpitalu, w którym ja rodziłam. A mam cudowne wspomnienia z porodu.
    Jeżeli mogę dodać link, to tutaj jest moja opowieść porodowa:
    http://wyrodna.com/wspomnienie-z-porodu-czyli-dobry-porod-mialam/
    A jeżeli już nam się zdarzy ten zły poród, to napisałaś święte słowa - trzeba działać! Nie można olać sprawy, jak nie dla siebie to dla innych kobitek. Mamy moc!

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto pamiętać, że szpital możemy sobie wybrać! Przed swoim porodem zrobiłam rozeznanie gdzie są godne warunki, przyjazny personel i znieczulenie na życzenie (warunek konieczny). Ostatecznie mimo, że mój poród był najgorszym doświadczeniem w życiu (z powodu bólu i samej fizjologii tego wydarzenia), to o szpitalu nie jestem w stanie złego słowa powiedzieć, na prawdę "rodzić po ludzku". Dlatego każdej kobiecie polecam rodzić tam, gdzie jest dobrze, a nie gdziekolwiek

    OdpowiedzUsuń
  3. Poród to jedno, ale późniejszy pobyt po porodzie w szpitalu to dramat. O tym tez trzeba mówić

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wszystkie szpitale należy traktować zero jedynkowo. Bo sa miejsca które naprawdę oferuje super zespół lekarzy i pielęgniarek co się wiąże z dobrą opiekę. Napisałaś ważne rzecz, że to co się działo kiedyś jest nie do pomyślenia. Np golenie jedną maszynka. Ja mam kilka uwag do szpitala w którym miałam Cc ale to chyba blachostki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mama opowiadała mi podobną historię. Ciarki przechodzą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja miałam bardzo dobry poród. To znaczy nie wspominam to dobrze, ból był koszmarny i myślałam że umrę, ale szpitalowi i personelowi nic zarzucić nie mogę. Wypełniono ze mną plan porodu, gdy prosiłam o Znieczulenie było za późno na zzo więc dostałam gaz bo już to były skurcze parte. Na porodówce miałam wannę i to w niej leżałam by usmieżyc ból, rodziłam w pozycji jakiej chciałam i ja zmieniłam raz czy dwa nawet. Położna moja była cudowna, nie wiem czy bez niej bym w ogóle urodziła. Po porodzie miałam ponad 2h kontaktu skóra do skóry, byłam przy córce na każdym badaniu i szczepieniu. I całość trwała 2h. Porodu marzenie tylko ból nie do zniesienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapisuję na swoją listę książek do przeczytania ☺
    Ze swojej strony mogę polecić Triumf chirurgów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej