Czterodniowe wakacje- tym razem góry

Mamy już swój wypracowany system wypoczynkowy- na początku czerwca jeździmy nad morze (w tym roku była to Łeba), a w wakacje spontanicznie wyruszamy w góry. W tym roku wybraliśmy Rabkę Zdrój. Dlaczego? Bo w konkursie wygrałam bilety do parku rozrywki Rabkoland, więc bardziej opłacała nam się Rabka, niż wcześniej planowana Krynica.

Wyruszyliśmy w czwartek nad ranem, przed godziną 4. Chłopcy jak zawsze wstali uśmiechnięci i podekscytowani czekającą nas podróżą. Po przyjeździe zostawiliśmy samochód przy Parku Zdrojowym (bezpłatny parking), poszliśmy na wczesny obiad, a następnie najedzeni wyruszyliśmy na spacer po uroczej Rabce Zdrój. Punkt pierwszy oczywiście Park Zdrojowy, w którym oprócz pięknych alejek jest także kilka innych atrakcji, główna i najważniejsza to tężnia solankowa przy której można się inhalować na świeżym powietrzu. Wracaliśmy tam kilka razy. W parku i jego okolicach funkcjonują wypożyczalnie różnych sprzętów np. gokartów, rowerów, a także punkty z lodami, goframi i oczywiście obiadami. Byłam mile zaskoczona cenami w Rabce- gałka loda kosztuje tam 2,5 zł a zdarzają się nawet miejsca tańsze. Małego (choć wcale nie jest mały) loda włoskiego można kupić za 2 zł. Porcja obiadowa to koszt 16 zł.W parku są także bezpłatne toalety.




Następnie udaliśmy się na spacer w stronę centrum Rabki. Minęliśmy pomnik świętego Mikołaja mieszczący się na rondzie, aż dotarliśmy pod kościół najpierw nowy, a następnie stary zabytkowy, w którym aktualnie mieści się muzeum.



Po długim spacerze nadszedł czas na zameldowanie się w pensjonacie. Wybraliśmy kwaterę o nazwie "Pod jednym dachem" mieszczącą się w Skawie, kilka kilometrów od Rabki. I choć musieliśmy przemieszczać się samochodem, to nie żałujemy, bo trafiliśmy świetnie. Mieliśmy pokój z ogromnym balkonem, z którego roztaczał się bajeczny widok na góry. Już tęsknię za tymi śniadaniami i kolacjami na balkonie. Dodatkowo w pensjonacie jest dostępny świetnie wyposażony aneks kuchenny oraz plac zabaw, na którym chłopcy uwielbiali się bawić. Polecam to miejsce!


Po krótkim odpoczynku ponownie udaliśmy się do Rabki, gdzie tym razem idąc w dół naprzeciwko Parku Zdrojowego dotarliśmy wreszcie do słynnej fontanny ze słoniami.

Drugi dzień naszego pobytu, czyli piątek przeznaczyliśmy na wizytę w parku rozrywki Rabkoland. Jak już wspomniałam bilety wygrałam w konkursie, więc tym bardziej byliśmy zadowoleni z wizyty;) Ale mówiąc na serio- jest to rewelacyjne miejsce dla małych dzieci. Moi chłopcy byli zachwyceni, wybawili się za wszystkie czasy. Kubuś nie mógł skorzystać ze wszystkich atrakcji, ale zrekompensował to sobie korzystając z tych przeznaczonych dla jego wieku wiele razy. Najbardziej podobała mu się jazda samochodzikami, czasami jeździł kilka razy pod rząd jeśli akurat nie było kolejki. Ogromnym plusem Rabkolandu jest fakt, że w cenie wstępu są wszystkie atrakcje i można z nich korzystać dowolną ilość razy, Obsługa bardzo miła, nikt nie robił problemu nawet jeśli Kuba chciał jechać autkiem kilka razy.
Atrakcji jest naprawdę dużo, nam wizyta w Rabkolandzie zajęła około 5 godzin,a  bylibyśmy dłużej gdyby nie to,że robiliśmy się głodni. Oczywiście na miejscu jest kilka punktów gastronomicznych, ale my mieliśmy akurat ochotę na coś innego.
W Rabkolandzie bawiliśmy się świetnie i my rodzice i nasi chłopcy. Na szczęście tego dnia nie było dużych tłumów, więc chłopcy spokojnie mogli korzystać z dostępnych atrakcji. Filipek załapał się nawet na pokaz magii, który odbywa się codziennie o godzinie 13 i jeśli dobrze pamiętam 15.
Rabkoland jest to park rozrywki idealny dla małych dzieci. Starsze dzieciaki, które potrzebują większej adrenaliny znajdą tutaj niewiele atrakcji dla siebie.
Polecam to miejsce naprawdę z całego serca. Zajrzyjcie na stronę internetową, gdzie macie wypisane wszystkie atrakcje, ceny biletów i inne niezbędne informacje- www.rabkoland.pl








Po odwiedzeniu Rabkolandu udaliśmy się na kolejny długi spacer po Rabce i dopiero wieczorem wróciliśmy do pensjonatu.

W sobotę z samego rana udaliśmy się do Skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce. Jest to rewelacyjne miejsce, którego nie może zabraknąć w planach wycieczkowych w tamte okolice. W Skansenie można obejrzeć kilkadziesiąt różnych lokomotyw, parowozów, wagonów i innych eksponatów. Do niektórych można wchodzić. Bilet wstępu osoby dorosłej kosztuje 8 zł, ulgowy 4, a dzieci do 4 roku życia wchodzą za darmo. Skansen organizuje także (dodatkowo płatne) wycieczki parowozami- my jednak nie korzystaliśmy z tej atrakcji. Za to trafiliśmy na animatorów dla dzieci, którzy organizowali konkursy z nagrodami, malowanie buziek, malowanie obrazków z pociągami. Chłopcy skorzystali z ostatniej opcji i obaj zostali obdarowani zestawem gadżetów.
Wszyscy byliśmy zachwyceni tym miejscem, bardzo się cieszymy, że udało nam się je odwiedzić.
Poczytajcie na stronie ile różnych ciekawych atrakcji oferuje Skansen (notabene największy tego typu Skansen w Polsce).





Po zwiedzeniu Skansenu zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy na wycieczkę do Zakopanego. Trochę się baliśmy o parkowanie na miejscu (kolega nas nastraszył,że jest bardzo drogie) jednak okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. W weekend parking miejski jest darmowy, a nawet jeśli ktoś chce parkować na płatnym nie są to duże koszty. 
Zakopane przywitało nas deszczem, więc szybciutko udaliśmy się na obiad, następnie schowaliśmy się w Pepco, gdzie ku mojej wielkiej radości nazbierałam cały koszyk ciuszków dla chłopaków:D 
Ponieważ w Zakopanem byliśmy po raz pierwszy spacerowaliśmy po prostu jak nas nogi niosły, najpierw Krupówkami, później w okolicach skoczni. Miasto choć bardzo zatłoczone zrobiło na nas pozytywne wrażenie. 



W niedzielę rano nadszedł czas wyjazdu, więc po zwolnieniu pokoju pojechaliśmy na ostatni spacer po Rabce, a następnie do Krakowa. W Krakowie byłam raz, kilka lat temu i nie pamiętałam już jakie to jest piękne miasto. Koniecznie musimy tam kiedyś pojechać na dłużej. 



Droga powrotna do Lublina upływała nam spokojnie, do momentu, kiedy za Rzeszowem wjechaliśmy w środek burzy. Oj dawno się tak nie bałam. Lało tak, że widzieliśmy jedynie światła samochodu przed sobą, dookoła ciemno, las i tylko niebo co chwila rozświetlały błyskawice. Bałam się to delikatnie powiedziane- ja byłam blisko paniki. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i cali i zdrowi wróciliśmy do domku.
To był krótki wyjazd, ale bardzo intensywny. Zobaczyliśmy i przeżyliśmy wiele, odpoczęliśmy i przywieźliśmy masę zdjęć. 
Polecam wszystkim wycieczkę do Rabki Zdrój i okolic, my z pewnością kiedyś tam wrócimy.


Komentarze

  1. Mam rodzinę w Krynicy. Mają przysłowie: jak Cię nie stać na Krynice to Cię stać na zagranicę. I z tym się zgadzam. A Rabkoland jest super

    OdpowiedzUsuń
  2. W Rabkolandzie jeszcze nie byliśmy, wszystko przed nami :) Ale Wam zazdroszczę takiego wyjazdu! Niby tylko kilka dni, a jak intensywnie je spędziliście :) Super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham góry, ten klimat, muzykę widoki, powietrze ! momentalnie chciałabym tam wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  4. My byliśmy w Rabce w maju i spędziliśmy tam cudowny czas!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej