Filip bardzo lubi książki, ma to po mamusi. Ma sporą biblioteczkę, często korzystamy też z biblioteki publicznej. Jedne książki podobają mu się bardziej, inne mniej. Czasem zdarza się taka, która okazuje się prawdziwym hitem. I tak stało się ostatnio, kiedy do naszej biblioteczki trafił "Plastusiowy pamiętnik" od wydawnictwa Siedmioróg. Na pewno pamiętacie tą opowieść- lekturę z pierwszej klasy szkoły podstawowej. A jeśli nie pamiętacie, to za chwilkę będziecie mieli okazję sobie przypomnieć.
Tak jak wspomniałam, ta książeczka podbiła serce Filipka. I wcale nie przesadzam, moje dziecko po prostu oszalało na punkcie Plastusia! Już po pierwszych stronach musieliśmy ulepić z plasteliny naszego Plastusia, który towarzyszył nam przy czytaniu, a także przez kilka dni był towarzyszem Filipkowych zabaw. "Pobaw się ze mną Plastusiem"- to zdanie słyszeliśmy setki razy przez ostatni tydzień:D Do znudzenia-oczywiście naszego, bo synkowi to się w ogóle nie nudziło.Cały czas chodził ze swoim piórnikiem, gumką do ścierania (na której musiałam narysować myszkę, żeby było jak w książce), plastelinowym ludzikiem i ołówkami. Odgrywał scenki z książki i mówił, że chce być Tosią. Razem z babcią napisał nawet list do Tosi:
Z racji tego, że książka ma ponad 100 stron, czytaliśmy Filipkowi po kilka rozdziałów dziennie. Ostatnie 20 stron tak mu się spodobało, że tą końcówkę czytaliśmy chyba z 8 razy (nawet babcię i dziadka wymęczył!). Filipkowi bardzo spodobała się opowieść o tym, jak Plastuś wisiał na choince a następnie został porwany przez niegrzecznego Witka. Przeżywał ten fragment bardzo i chciał go czytać jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz...
Filipek zrobił sobie nawet zakładkę do książki:
Jednego dnia mieliśmy akcję poszukiwawczą (zupełnie jak w książce)- Filipek nie pamiętał, gdzie schował Plastusia. Zrobiliśmy ogłoszenie i na szczęście Plastek został odnaleziony w puszce, przygnieciony samochodami;)
Zrobiłam też dla Filipka kilka zadań związanych tematycznie z czytaną książką, jeśli chcecie możecie te zadania pobrać za darmo tutaj
Przy okazji czytania książki obejrzeliśmy również serial "Plastusiowy pamiętnik". Filipkowi bardzo się spodobał, polecam, można znaleźć na youtube:
A tak Filipek narysował Plastusia całkiem sam!
Tak więc jak widzicie, w związku z tą lekturą mieliśmy cały szereg aktywności. Polecam takie tematyczne zabawy, super się sprawdzają.
No ale nie ma się co dziwić, że Filipkowi tak bardzo spodobała się ta książka, bo nie dość, że jest ciekawa, to jeszcze przepięknie wydana! Bardzo kolorowa, dynamiczna, świetnie ilustrowana (mój ulubiony ilustrator-Artur Piątek). Nasunęła mi się taka refleksja, że gdyby wszystkie szkolne lektury tak wyglądały, to dzieciaki kochałyby je czytać.
W mojej opinii ta książka jest doskonała. Idealna nie tylko dla pierwszoklasistów, ale jak widać również dla trzylatka. Czytanie Filipkowi tej książki, to ogromna przyjemność i dla nas rodziców i dla niego.
Zanim obejrzycie zdjęcia książki, opowiem wam jeszcze anegdotkę. Ostatnio do biblioteki Filipek zabrał swojego Plastusia (tego ulepionego przez nas). Trzymał go cały czas w rączce i rozmawiał z panią. Pani bibliotekarka spytała go jak się miewa braciszek, czy rośnie. Filipek zrozumiał jednak, że ta pyta o Plastusia i odpowiedział jej: przecież plastelina nie rośnie :D
Tym wesołym akcentem kończę moje wywody. Zobaczcie jak prezentuje się ta książka:
Kilka informacji o książce:
Wydawnictwo: Siedmioróg
Oprawa: miękka
Liczba stron: 112
Cena: 11,99 zł
Książka na stronie wydawnictwa klik
Tak jak wspomniałam, ta książeczka podbiła serce Filipka. I wcale nie przesadzam, moje dziecko po prostu oszalało na punkcie Plastusia! Już po pierwszych stronach musieliśmy ulepić z plasteliny naszego Plastusia, który towarzyszył nam przy czytaniu, a także przez kilka dni był towarzyszem Filipkowych zabaw. "Pobaw się ze mną Plastusiem"- to zdanie słyszeliśmy setki razy przez ostatni tydzień:D Do znudzenia-oczywiście naszego, bo synkowi to się w ogóle nie nudziło.Cały czas chodził ze swoim piórnikiem, gumką do ścierania (na której musiałam narysować myszkę, żeby było jak w książce), plastelinowym ludzikiem i ołówkami. Odgrywał scenki z książki i mówił, że chce być Tosią. Razem z babcią napisał nawet list do Tosi:
Z racji tego, że książka ma ponad 100 stron, czytaliśmy Filipkowi po kilka rozdziałów dziennie. Ostatnie 20 stron tak mu się spodobało, że tą końcówkę czytaliśmy chyba z 8 razy (nawet babcię i dziadka wymęczył!). Filipkowi bardzo spodobała się opowieść o tym, jak Plastuś wisiał na choince a następnie został porwany przez niegrzecznego Witka. Przeżywał ten fragment bardzo i chciał go czytać jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz...
Filipek zrobił sobie nawet zakładkę do książki:
Jednego dnia mieliśmy akcję poszukiwawczą (zupełnie jak w książce)- Filipek nie pamiętał, gdzie schował Plastusia. Zrobiliśmy ogłoszenie i na szczęście Plastek został odnaleziony w puszce, przygnieciony samochodami;)
Zrobiłam też dla Filipka kilka zadań związanych tematycznie z czytaną książką, jeśli chcecie możecie te zadania pobrać za darmo tutaj
Przy okazji czytania książki obejrzeliśmy również serial "Plastusiowy pamiętnik". Filipkowi bardzo się spodobał, polecam, można znaleźć na youtube:
A tak Filipek narysował Plastusia całkiem sam!
Tak więc jak widzicie, w związku z tą lekturą mieliśmy cały szereg aktywności. Polecam takie tematyczne zabawy, super się sprawdzają.
No ale nie ma się co dziwić, że Filipkowi tak bardzo spodobała się ta książka, bo nie dość, że jest ciekawa, to jeszcze przepięknie wydana! Bardzo kolorowa, dynamiczna, świetnie ilustrowana (mój ulubiony ilustrator-Artur Piątek). Nasunęła mi się taka refleksja, że gdyby wszystkie szkolne lektury tak wyglądały, to dzieciaki kochałyby je czytać.
W mojej opinii ta książka jest doskonała. Idealna nie tylko dla pierwszoklasistów, ale jak widać również dla trzylatka. Czytanie Filipkowi tej książki, to ogromna przyjemność i dla nas rodziców i dla niego.
Zanim obejrzycie zdjęcia książki, opowiem wam jeszcze anegdotkę. Ostatnio do biblioteki Filipek zabrał swojego Plastusia (tego ulepionego przez nas). Trzymał go cały czas w rączce i rozmawiał z panią. Pani bibliotekarka spytała go jak się miewa braciszek, czy rośnie. Filipek zrozumiał jednak, że ta pyta o Plastusia i odpowiedział jej: przecież plastelina nie rośnie :D
Tym wesołym akcentem kończę moje wywody. Zobaczcie jak prezentuje się ta książka:
Kilka informacji o książce:
Wydawnictwo: Siedmioróg
Oprawa: miękka
Liczba stron: 112
Cena: 11,99 zł
Książka na stronie wydawnictwa klik
Widzę faktycznie Plastus rządzi :-) zadania super Monika Flok
OdpowiedzUsuń