Czy dziecko to studnia bez dna?

Kiedy będąc młodą mężatką wspominałam, że chcę mieć dziecko, od wielu osób słyszałam: "zwariowałaś? ty wiesz jaki to wydatek?", "najpierw musisz mieć dobrą pracę", "nie dacie rady utrzymać dziecka", "dziecko jest strasznie drogie." itd. Nawet mój mąż wielokrotnie powtarzał: "nie stać nas na to." Niesamowicie denerwowało mnie takie gadanie. Nie docierało do mnie i nadal nie dociera jak można największy CUD przeliczać na pieniądze. Wszyscy wokół twierdzili, że dziecko to taka droga sprawa, i mieli rację? Nie.
Dzięki mojemu uporowi zaszłam w ciążę, pomimo tych wszystkich "dobrych rad." Nie znalazłam najpierw pracy, byłam jeszcze na studiach. Wiadomo, że byłoby łatwiej, gdybym mogła być po prostu na macierzyńskim, ale zanim to by się stało, minęłoby sporo czasu. A ja pragnęłam być mamą natychmiast! Nie żałuję decyzji, którą podjęłam.
Wiadomo, że mając dziecko zwiększa się liczba domowych wydatków, nie ma się co oszukiwać. Ale nie są to jakieś astronomiczne sumy. Zawsze powtarzam, że dziecko, aby być szczęśliwe nie potrzebuje super drogich zabawek, markowych ciuchów, wózka droższego niż samochód. Dziecko potrzebuje miłości i kochającej się, zgranej rodziny. Wydatki na utrzymanie maluszka naprawdę można rozsądnie zaplanować. Łóżeczko, wózek, krzesełko do karmienia, wszystko to można kupić używane, za niewielkie pieniądze. Można też popytać w rodzinie, może ktoś akurat ma coś niepotrzebnego. Kupując pampersy, chusteczki nawilżane itd. warto polować na promocje i robić sobie większy zapas. Ubranka też można kupować używane, czasem w rewelacyjnym stanie chociażby w komisach dziecięcych lub na allegro.
Dawniej ludzie posiadali po kilkoro dzieci i dawali radę. Teraz niektórym parom ciężko jest zdecydować się nawet na jedno! W dziwnych czasach żyjemy. Rodzina już nie jest taką wartością jak kiedyś...a szkoda. Nawet w latach, w którym na świat przyszło nasze pokolenie, ludziom było trudno żyć, a jednak nasi rodzice zdecydowali się na nas. Oczywiście nie mam na myśli sytuacji "co rok, to prorok", co to, to nie. Nie twierdzę, że powinniśmy płodzić dzieci na potęgę. Chcę tylko dać do zrozumienia, że dziecko to nie jest "wydatek, czy skarbonka". Wiadomo, że wymaga wkładu finansowego, ale wierzcie mi, że każdego dnia to się zwraca stukrotnie!

Komentarze

  1. Co z tego, że studnia bez dna? Za to szczęście niezmierne do końca twoich dni!
    Zapraszam do mnie http://stormofhormones.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie! to szczęście jest warte każdych pieniędzy:)

      Usuń
  2. Póki nasze maleństwa są niemowlętami to wydatki nie są jakieś znaczące... ale poczekajmy, aż pójdą do szkoły. Książki, kurs angielskiego, dojazdy, wtedy poczujemy te wydatki.

    Ale i tak warto! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny post. Trochę się z nim zgadzam, ale nie do końca. Wydatki na ciuchy, pieluchy, kosmetyki itp. faktycznie nie są duże. Ale już żłobek, przedszkole (zwłaszcza, jeśli nie uda nam się dostać do państwowego), szkoła, wakacje... może nie być łatwo, jak ma się kilkoro dzieci. Do tego lekarze, leki, jeśli dziecko byłoby chore, a wiadomo, że różnie może być...
    Zapraszam do nas: http://rodzicielskicoaching.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też się zgadzam i się nie zgadzam:) Wiadomo, że można oszczędzać, kupić rzeczy uzywane, wyszukiwać promocji itp. Ale właśnie jak dziecko jest już starsze to potrzebuje wkładu finansowego coraz większego. Nawet państwowe przedszkola to paręset złotych co miesiąc plus wyprawka. Jak szkoła to książki, kursy itp. Fajnie jest też dy dziecko moze rozwijac swoje zainteresowania ale różne kursy, grupy itp. kosztują. Dobrze jest też jak dziecko ma możliwość poznania świata- jakieś wycieczki, wyjazdy, nawet ni mówię już,że zagraniczne, ale Kraków, Warszawa, w góry, nad morze - to wszystko wiąże się z kosztami, dlatego niektórym tak ciężko się zdecydować. Rodzice starają się dziecku dac zawsze to co najlepsze, a jakby nie patrzeć to wszystko kosztuje. A często wychodzą jeszcze niespodziewane wydatki jak remont, naprawa auta itp. Mimo to, uważam, że na pewno każdy uśmiech rekompensuje wszystkie wyrzeczenia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. My tez decydujac sie na dziecko nie patrzylismy na pieniadze bo gdybym miala czekac na wzbogacenie sie to chyba nigdy by to nie nastapilo. Poki co nie odczuwamy jakos szczegolnie wydatkow zwiazanych z dzieckiem ( w naszym przypadku z 2 dzieci) mimo ze tylko maz pracuje. gorszy jest miesiac gdy dzieci czesto choruja ale dajemy rade i tak mamy o tyle gorzej ze oprocz pampersow i zazwyczaj lekow w kazdym miesiacu musimy kupowac mleko.Mamy ktore karmia piersia a dzieci nie choruja maja praktycznie jako glowny wydatek pampersy.Wiec na malutkie dziecko nie sa potrzebne az takie kosmiczne naklady finansowe ale zgodze sie z tym co pisaly osoby powyzej wszystko "zaczyna sie " gdy dziecko pojdzie do szkoly trzeba miec wtedy sporo "luznego grosza" owszem mozna zyc skromnie ale dziecko nie zrozumie tak latwo dlaczego inne dzieci moga to moga tamto a oo nie bo nie ma kasy. Samo slowo wrzesien paralizuje nie jedna rodzine w tych czasach w klasach 1-3 juz nie mozna sobie odkupic ksiazek od starszych bo trzeba kupic "teczke" caly zestaw ksiazekz cwiczeniami ktory kosztuje ok 300 zl wiec dla rodziny majacej 2 czy 3 dzieci rok po roku to wydatek ok 1000 zl nie mowiac o innych potrzebach dlatego wizja przyszlosci zniecheca wielu do planowania rodziny. My mimo wszystko nie wyobrazamy sobie zycia bez dzieciaczkow :) DAMY RADE !! :) A.F

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja mam 4 dzieci i mimo że tylko na chwilę obecną mąż pracuje, to nie żałuję naszej decyzji. Prędzej nie kupię sobie a kupię dziecku. I uważam że dziecko nie musi łapać pięciu srok za ogon, nie musi chodzić na 3 kursy i zajęcia dodatkowe. Wystarczająco ma nauki w szkole, a prace domowe zajmują całe wieczory. Nie zamieniłabym się na sytuację ludzi którzy nie chcą mieć dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Obecnie jest taka tendencja, że dziecko musi mieć wszystko, począwszy do drogich zabawek, a skończywszy na kursach, basenach, lekcjach gry na pianinie itd. Sama poznałam dziewczynę, która nie miała w ogóle czasu wolnego, bo non stop miała jakieś dodatkowe zajęcia. Czasem rodzice jakieś swoje niespełnione ambicje przerzucają na dzieci. A wg mnie to liczy się miłość w rodzinie, a nie pieniądze, kursy itd.

      Usuń
    2. oczywiście jeśli dziecko samo z siebie chce coś dodatkowego robić, to wiadomo,że warto starać się mu to umożliwić. Ale nic na siłę.

      Usuń
  7. Wygląda to super. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej