Czy przedszkole=chorowanie?

U nas niestety tak!

Filipek zanim poszedł do przedszkola bardzo mało chorował. Przez 3,5 roku swojego życia zaliczył ze 4 lekkie wirusówki i ospę (przyniesioną z przychodni tak na marginesie). Nigdy nawet nie brał jakiegoś konkretnego leku. Szczyciłam się tym, że ma taką super odporność. O ja naiwna! To nie jego odporność była super, tylko brak styczności z tymi wszystkimi patogenami...

Od końca sierpnia zaczął przedszkole i wtedy się zaczęło. Najpierw jakaś wirusówka, zaraz po tym zapalenie ucha i pierwszy w życiu antybiotyk. A potem to już prawdziwa jazda bez trzymanki- 3 dni przedszkola i zaraz katar, kaszel i dwa tygodnie w domu (niedawno pani dyrektor przedszkola uświadomiła mnie, że z katarem powinnam go puszczać i niepotrzebnie za każdym razem siedział w domu). Początkowo Kuba zarażał się tylko katarem, ale z czasem zaczął łapać już wszystko.

Na dobre zaczęło się od grudnia, a w styczniu zaliczyliśmy już kolejny antybiotyk na początek zapalenia płuc. Zrobiliśmy ponad miesiąc przerwy od przedszkola. Od marca poszedł, zaliczył wirusówkę a po kolejnym tygodniu następne zapalenie płuc i antybiotyk. Dziś właśnie byliśmy na kontroli i nareszcie Filip jest zdrowy. Kuba jeszcze walczy z kaszlem, ale udało się bez antybiotyku.

Większość zimy przesiedzieliśmy w domu, to jest horror. 24 godziny na dobę w czterech ścianach z dwójką zasmarkanych kaszlących dzieci. Zwariować można! Inhalacje, leki, dziesiątki chusteczek...
Plus jest taki, że mamy wspaniałą panią doktor, która antybiotyki zapisuje naprawdę w ostateczności. Zawsze próbuje chłopców wyciągnąć z choroby łagodniejszymi metodami. Stosujemy inhalacje, bańki (oczywiście bezogniowe!). Rewelacyjnie sprawdza się u nas moczenie nóżek w ciepłej wodzie z solą epsom i imbirem.

Niestety Filipek musi mieć znowu przerwę od przedszkola.Choć on kocha tam chodzić, nie chcę rujnować mu zdrowia. Powiesz pewnie, że dziecko musi się wychorować, ale ja jestem innego zdania. Szkoda mi ich dzieciństwa. Chcemy biegać po dworze i kopać piłkę, a nie kisić się w domu. Liczę na to, że wraz z nadejściem ciepła choroby trochę odpuszczą. Mamy też zastosować kurację preparatem Entitis. Spróbujemy, bo naprawdę brak mi już sił do tych wszystkich chorób. Do przedszkola Filipek wróci dopiero w maju.

Kiedy zapisywałam Filipka do przedszkola liczyłam się z tym, że będzie chorował. Nie sądziłam jednak, że aż tak bardzo! Może gdyby inni rodzice bardziej odpowiedzialnie podchodzili do zdrowia dzieci i nie puszczali chorych maluchów sytuacja wyglądałaby inaczej. Rzeczywistość niestety wygląda tak jak wygląda, dzieci z gilami z nosa, kaszlem, niewyraźne, a niekiedy nawet z gorączką to przedszkolna  norma...
A dla nas normą stało się ciągłe siedzenie w domu, smarkanie i kaszel:( Tak więc jeśli puszczasz do przedszkola swoje chore dzieci to zastanów się przez chwilkę ile dzieci dzięki tobie zaliczy kolejne leki i tygodnie zamknięcia w domu.

A na koniec nasz Pan Misio Inhalator, na którego już patrzeć nie mogę;) Moi chłopcy zresztą też.





Komentarze

  1. U nas było podobnie. Córcia zanim poszła do przedszkola nie chorowała wcale a potem się zaczęło. Teraz ma 6 lat i jest lżej. Jej 2 letni brat niestety łapie wszystko od niej a od niego my.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas właśnie Kubuś też łapie od Filipa:( my na szczęście rzadko. Pocieszam się tylko, że może Kuba się już trochę uudporni przy Fifim i jak sam pójdzie do przedszkola to będzie lżej

      Usuń
  2. My od stycznia zaliczyliśmy już trzecią chorobę, a stany chorobowe ciągną się od października...Też mieliśmy zalecony Entitis. Niestety nie zdążyliśmy dokończyć kuracji i wzięła małego kolejna choroba. Dzięki Bogu udało nam się wyleczyć bez antybiotyku. Ale mam już szczerze dość. Wiosno przybywaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my już też tej wiosny wypatrujemy...może wtedy trochę odetchniemy od chorób

      Usuń
  3. To mnie nastraszyłaś! My planujemy przygodę z przedszkolem od września. O entitis słyszałam dużo dobrego wiec może Wam pomoże

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety tak to już jest. Skupisko dzieci to skupisko chorób. Czasem nie wynika to nawet ze złej woli rodziców, tylko z przebiegłości wirusów. Zazwyczaj jak jest objaw wirusówki to 1/3 grupy jest już zarażona. Pozamiatane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest w tym dużo racji, ale niestety i rodzice się przyczyniają do tego. Sama byłam świadkiem jak jedna mamusia przyszła na ślubowanie z dzieckiem z gorączką, które ledwo na nogach stało, a ona jeszcze je wypychała na środek,żeby śpiewało razem z grupą...

      Usuń
  5. Niestety w przedszkolu nie chorują tylko te dzieci, które wcześniej zaliczyły żłobek, gdzie jako małe bobaski miały styczność z ogromną masą wirusów. Dzięki temu nabyły odporność. To prawda,że w przedszkolu są również takie ,,okazy,,zresztą nie ze swojej winy, że na oko widać chorobę, jednak dla rodziców złe samopoczucie dziecka to nic. Dopiero jak zwali je gorączka to idą do lekarza. Absencja 2dni, potem rano coś na gorączkę+ antybiotyk i do przedszkola. W wielu przypadkach to norma.A zwrócenie uwagi, że dziecko źle się czuje i jest chore = obrazą majestatu, bo jak pani śmiała sugerować chorobę. Przecież ,,My lepiej znamy swoje dziecko i wiemy co mu jest,, A potem kto cierpi? TE DZIECI ZE SŁABSZĄ ODPORNOŚCIĄ I RODZICE, KTÓRZY DBAJĄ O PEŁNE WYLECZENIE SWOICH DZIECI ZANIM PRZYPROWADZĄ DO PRZEDSZKOLA. To smutna prawda. Pozostaje mi tylko KUBUSIOWI I FILIPKOWI oraz innym dzieciom w podobnej sytuacji życzyć Zdrowia i to przez duże Z, a innym rodzicom większej odpowiedzialności i mniejszej samolubności. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. doskonale napisane. Moja teściowa jest przedszkolanką i też opowiada,że często rodzice nawet nie chcą słuchać jak im mówi,że dziecko jest chore i nie powinno być w przedszkolu;/

      Usuń
  6. U nas przedszkole nie równa się już z chorowaniem, przynajmniej nie częstym. Syn przechorował swoje już w żłobku i pewnie tak samo będzie z jego młodszymi braćmi idącymi ze żłobka do przedszkola w tym roku we wrześniu. I podpinam się pod to co powiedziała osoba powyżej. Niestety jest wielki ogrom chorych dzieci, dzięki czemu moje po przebytej chorobie i tygodniu chodzenia do żłobka wracają znów chore do domu...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej