Pino Postino- dynamiczna gra towarzyska

 Dziś zapraszam Was do relacji z testowania nowej gry od wydawnictwa Egmont. "Pino Postino. Szalony wyścig przez knieje!" to dynamiczna, barwna gra towarzyska, która doskonale sprawdzi się na jesienne wieczory. Jeśli Wasze dzieci mają więcej niż 7 lat, a chętnych graczy jest od dwóch do czterech osób to być może jest to propozycja właśnie dla Was. To, co mnie jako pierwsze zauroczyło w grze to jej cudowna grafika oraz solidne wykonanie. Mamy tutaj bardzo ładne karty z wizerunkami zwierząt, drewniane pionki oraz dobre jakościowo kafelki. Czytajcie dalej, by przekonać się, czy jest to gra, która może przypaść Wam do gustu.



Fabuła gry opiera się na wyścigu, do którego przystępuje pięć zwierząt- Jeleń, Dzik, Królik, Lis i Niedźwiedź. Nagroda jest zaszczytna, bowiem zwycięzca będzie pełnił rolę zastępcy królewskiego posłańca. Kto dostąpi zaszczytu i będzie przenosił królewską pocztę w czasie rekonwalescencji sokoła Pino? Wszystko okaże się w czasie rozgrywki i będzie zależne nie tylko od szczęścia, ale przede wszystkim od strategii i umiejętności aktorskich gracza. Każdy gracz w drodze losowania otrzymuje jedno zwierzę, ale co ważne- w czasie rozgrywki porusza się wszystkimi dostępnymi pionkami, nie tylko swoim. Ma to na celu zmylenie przeciwników i do samego końca zachowanie w tajemnicy swojej tożsamości. To podobna zasada jak w kultowej i bardzo przez nas lubianej grze "Pędzące żółwie". 

Zanim przybliżę Wam ogólne zasady sprawdźmy z czego w ogóle składa się ta gra. Co znajdziemy w tym kolorowym, niezbyt dużym pudełku? Jego zawartość to:

  • 12 sześciokątnych kafelków miejsc (w tym kafelek Start oraz Meta)
  • 5 drewnianych pionków zwierząt
  • 3 puzzle tworzące planszę punktacji
  • 65 kart, w tym 5 kart tajnych zwierzaków, 20 kart do zgadywania, 35 kart z terytoriami oraz 5 kart drogowskazów, które służą do bardziej zaawansowanej wersji gry
  • instrukcja



Aby rozpocząć rozgrywkę musimy stworzyć planszę z dostępnych puzzli oraz kafelków. Wszystkie pionki zwierzaczki wędrują na start, zaś gracze otrzymują kartę z wizerunkiem jednego zwierzaka- to właśnie tą postać trzeba jak najszybciej doprowadzić do mety, jednocześnie do końca nie zdradzając, którym pionkiem gramy. Ponieważ w każdym ruchu przesuwamy trzy pionki musimy uważać, by po naszego zwierzaka nie sięgać zbyt często i nie przesuwać go jako jedynego. W przeciwnym wypadku inni gracze zbyt szybko domyślą się, kogo mamy, a tego chcemy uniknąć. 


Omawiając zasady gry trzeba wspomnieć o tym, że pionki przesuwamy według ściśle określonych zasad. Po pierwsze zawsze do przodu, nie możemy się cofać. Po drugie jedynie na kafelki, na których widnieje takie terytorium, jak na naszej karcie. Po trzecie na takie miejsca, które pasują do konkretnego zwierzaka. Szczegółowa rozpiska, gdzie kogo można przesuwać umieszczona jest na końcu instrukcji. Początkowo trochę trudno się w tym połapać, ale po krótkim czasie bez problemu zapamiętamy w jaki sposób możemy przesuwać pionki. 



Gra jest dynamiczna i co ważne krótka, więc doskonale sprawdzi się jako szybka rozgrywka w gronie rodzinnym. To gra, w której ważna jest odpowiednia strategia, a przy okazji nieco umiejętności aktorskich, które pomogą nam w ukryciu informacji o tym, jakim zwierzakiem gramy. Zasady są proste, choć przyznaję, że początkowo miałam wrażenie, że jest inaczej. Wystarczy jednak dokładnie przeczytać instrukcję i rozłożyć wszystkie elementy, by szybko zrozumieć o co chodzi. Dodatkowym plusem jest fakt, że oprócz wersji podstawowej istnieje również wariant uproszczony dla młodszych graczy oraz wariant trudniejszy, jeszcze bardziej strategiczny. Mamy więc kilka możliwości do wyboru, dzięki czemu możemy dostosować zasady do wieku graczy i ich poziomu zaawansowania w temacie planszówek. 

"Pino Postino. Szalony wyścig przez knieje!" to gra, która robi dobre wrażenie zarówno samą rozgrywką, jak i bardzo dobrym wykonaniem. Grę znajdziecie w ofercie wydawnictwa Egmont. 

 


*Post powstał w ramach współpracy recenzenckiej.

Komentarze

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej