Bajki o niewłaściwym zachowaniu

-Nie dotykaj piekarnika, bo gorące.
Minuta później:
-mówiłam ci,żebyś nie dotykał piekarnika, bo gorący
Dwie minuty:
-ile razy mam ci mówić, że nie wolno dotykać, to jest gorące.
itd...

Znasz to?
Powtarzasz dziesięć razy, a twój maluch i tak gnany ciekawością próbuje osiągnąć swój cel? Mówisz i mówisz, niby dociera, a po minucie musisz mówić znowu.

Za każdym razem, kiedy pieczemy coś w piekarniku tak to właśnie wygląda. Ostatnio doszłam do wniosku, że mówienie nie przynosi efektu, więc trzeba spróbować inaczej.
Opowiedziałam więc Filipkowi zmyśloną na poczekaniu bajkę o Adasiu:

Był sobie chłopczyk o imieniu Adaś. Tata Adasia robił zapiekanki w piekarniku. Chłopczyk był bardzo ciekawy i ciągle tam zaglądał, aż w końcu dotknął paluszkiem gorący piekarnik.Zaczął bardzo płakać, bo bolało okropnie, a na paluszku zaczął rosnąć wielki, wielki bąbel. Rodzice zabrali Adasia do lekarza. Doktor posmarował wielkiego bąbla maścią i nałożył bandaż. Paluszek nadal bolał i Adaś nie mógł nic robić- nie mógł trzymać zabawek, kredek, nie mógł grać w piłkę przez cały tydzień. Od tej pory Adaś już wie, że nie wolno dotykać gorących rzeczy!

Ten piekarnik i bajka o Adasiu to tylko przykład. O co dokładnie chodzi? O to, żeby zamiast kolejny raz zakazywać, spróbować opowiedzieć sytuację za pomocą bajki. Jestem w szoku jak to zadziałało na Filipa. Słuchał i bardzo przejął się historią Adasia. Prosił kilka razy, aby opowiedzieć mu jeszcze raz. I co najważniejsze- bajka przyniosła efekt i Filip zrozumiał, że piekarnika nie wolno mu dotykać. Problem został rozwiązany!

Spróbowałam więc z kolejnymi sytuacjami.
Fifi chciał deptać opakowania od puzzli- opowiedziałam bajkę o Ani, która zniszczyła wszystkie pudełeczka,  puzzle jej się pomieszały, pogubiły i nie miała jak układać.
Fifi próbuje otwierać sam drzwi wejściowe- opowiedziałam bajkę o Kamilku, który sam wyszedł z domu, zgubił się i nie wiedział jak wrócić dopóki pan policjant mu nie pomógł (i tu mała dygresja-policjant zawsze postać pozytywna, aby dziecko wiedziało, że w razie czego do policjanta może się zwrócić o pomoc!)
Fifi wysuwał szuflady w kuchni- dostał bajkę o Marcinku, któremu szuflada wypadła i uderzyła go w nóżkę.

Opowiadając mówię bardzo przejętym głosem, obrazuję sytuację, pokazuję np. jak wielki był ten bąbel, zawsze nadaję dziecku imię, aby było bardziej realne i opisuję sytuację identyczną do takiej jaka ma akurat miejsce.Na koniec zawsze daję małe podsumowanie np. od tej pory Ania już nigdy nie niszczy opakowań z puzzlami albo Adaś już wie, że nie wolno dotykać gorącego piekarnika. Sama jestem zaskoczona efektem tych opowiadań. Działają dużo bardziej niż "nie, nie dotykaj, nie rusz, nie wychodź sam itd".

Polecam spróbować! A może stosujecie już taki sposób?

Komentarze

  1. Świetnie to wykombinowaliście! Z pewnością podkradnę ten pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też opowiadam dzieciom takie bajki już od dawna :) Teraz synek dziwnie na mnie patrzy i mówi, że zmyślam, ale na córkę jeszcze działają. Jest na tyle duża, że nie muszę jej opowiadać o drzwiach od piekarnika itp. ale ze względu na to, że bardzo opornie idzie adaptacja w szkole, to opowiadam jej o sytuacjach, które mają miejsce w szkole a bohaterami najczęściej są zwierzątka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój na szczęście jeszcze nie wpadł na to,że zmyślam:D

      Usuń
  3. u nas też bajki działały :)
    alexanderkowo.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widać ten sposób działa na wiele dzieciaczków:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej