Wypoczynek weekendowy

Za nami piękny, prawdziwie (w  końcu!) letni weekend. Spędziliśmy go rodzinnie, poza miastem.
W sobotę z samego rana wyruszyliśmy w drogę na wieś- najpierw do mojej Babci. Tam czekała na nas moja mama z przepysznymi jagodowymi bułeczkami! Były też inne atrakcje, które szczególnie spodobały się Filipkowi, a więc maleńkie kociaczki, traktor i rower, na którym jeździł przy pomocy dziadka.







Po obiedzie pojechaliśmy nad jezioro Zagłębocze. Posiedzieliśmy na kocyku, a Filipek pospacerował z dziadkiem.





Wieczorem pojechaliśmy do mojego dziadka. Filipek bardzo cieszył się na widok kur i konika. Szybko odkrył też, że dom pradziadka zbudowany jest tak, że można chodzić w kółko przechodząc z pokoju do pokoju. Biegał tak przez cały wieczór, tym samym odkrywając ulubioną zabawę swojej mamy z dzieciństwa;)





Do Lublina wróciliśmy w niedzielę rano. Zjedliśmy szybki obiad, przepakowaliśmy się i pojechaliśmy na działkę. Nareszcie pogoda sprzyjała wypróbowaniu basenu, który Filip dostał na Dzień Dziecka. Okazało się jednak, że to dość spory basen, spokojnie może wejść do niego kilka osób. No i niestety potrzeba dużo wody, a co za tym idzie długo się ona nagrzewa. W tym tygodniu kupimy Filipkowi mniejszy basenik.









Komentarze

  1. Rzeczywisice prawdziwie letni weekend! :) Filipek to sie za duzo nie naspacerowal z dziadkiem na rekach nad jeziorem ;P
    Boje sie, zeby dziadkowe Ignasia nie przyzwyczaili go do noszenia na rekach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filip woli chodzić nóżkami, ale u dziadzia jakoś mu dobrze na rękach:D Podobalo mu się chodzenie w wodzie, właśnie dopóki dziadek go trzymał, jak postawiliśmy go w wodę,żeby szedł sam to płakał

      Usuń
  2. Ale fajny weekend. Tylko pozazdrościć. My wczoraj uciekaliśmy przed deszczem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na prawdę przyjemnie czyta się Twojego bloga :). Zazdroszczę Wam tego rodzinnego spędzania wolnego czasu. Mój Kamil ma 13-miesięcy, mąż pracuje 6 dni w tygodniu, ja sama studiuję i pracuję dorywczo. Zycie rodzinne w takim układzie nie istnieje. Przekładamy sobie małego z rąk do rąk i mijamy się w drzwiach. Najbardziej jednak boli gdy odbieramy go od babci, a on przyzwyczajony do niej płacze i nie chce wyjść. Takie posty dają mocno do myślenia, że są jednak inne priorytety i pora coś zmienić. Myślisz o powrocie do pracy? Ja chyba zrobiłam to za szybko :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O powrocie do pracy nie myślę, bo jej zwyczajnie nie mam. Filipka urodziłam na 5 roku studiów. Póki co nie szukałam i nie szukam pracy bo nie miałabym co zrobić małym, babcie jeszcze też pracują, a do żłobka czy niani nie wyobrażam go sobie oddać.

      Usuń
    2. Jestem "Anonimowym 2" :). Regularnie czytam Twojego bloga, zawsze sprawia mi to radość :) Moja mama również nie pracowała, kiedy każda z nas była mała (mam dwie siostry, jedną dużo starszą, drugą dużo mlodszą). Czas dzieciństwa wspominam jako sielankowy raj właśnie dzięki temu, że ona zawsze była: zawsze był w domu ciepły obiad (sama z nią gotowałam ;), zawsze dbała o drobnostki, szczegóły; jak byłyśmy małe dużo nam czytała; często spędzaliśmy rodzinne weekendy tak jak Wy. Zdjęcia z tego wpisu przypominają mi do złudzenia obrazy, które mam w pamięci z wczesnego dzieciństwa. Pamiętam to wszystko bardzo dobrze, choć dopiero teraz, gdy jestem dorosła i poznałam wiele historii swoich znajomych, potrafię to naprawdę docenić. Więzi, jaką budują rodzice spędzając czas ze swoim dzieckiem nie zastąpi nic i nikt. Dziecko, nawet tak małe jak Filip, bardzo dużo wyczuwa, ma niezwykle chłonny umysł, a pierwsze trzy lata są krytyczne z perspektywy dalszego rozwoju. Gratuluję Ci, Aneto, że w ten sposób podchodzisz do sprawy wychowania Filipka. Pewnie decyzja byłaby bardziej skomplikowana, gdybyś wcześniej miała pracę, tym bardziej, że koszty utrzymania siebie i dziecka są dosyć wysokie, ale jak patrzę na zamieszczane przez Ciebie zdjęcia to przypomina mi się moja rodzina sprzed lat :D. Myślę, że bez względu jak jest trudno czy ciężko warto nawet z czegoś zrezygnować, choćby tylko na jakiś okres, na rzecz spędzania czasu ze swoimi dziećmi. One to z pewnością docenią, może dopiero po latach, ale na pewno :) A tak na koniec: http://www.youtube.com/watch?v=r8DvN8mYW_M

      Usuń
  4. Zagłębocze to jezioro, nad którym spędzałam wszystkie wakacje od 6. do 21. roku życia. A i później też zdarzało się podjechać na weekend lub zwyczajnie na jeden dzień. Teraz dawno nie byliśmy, ale chodzi mi to po głowie i w końcu dopnę swego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również spędzałam tam dzieciństwo, a konkretnie u dziadków, którzy mieszkają 8 km od jeziora. Całe wakacje zawsze u nich siedzieliśmy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej