Po powrocie znad morza w naszym domu powstał alarm ospowy. Filipkowi wyskoczyło kilka krostek- dwie na buzi, dwie na nóżkach i na stopkach. Pewnie nawet nie pomyślałabym o ospie, gdyby nie to,że tydzień wcześniej byliśmy razem z Filipem na weselu i tam było dziecko z ospą. Co prawda w końcowej fazie, w której teoretycznie nie powinno już zarażać, ale mi te dwa fakty od razu złączyły się w jedno. Do tego podczas wyjazdu Filip przez kilka dni nie miał apetytu.
W poniedziałek próbowaliśmy dostać się do naszej lekarki, ale oczywiście jak zwykle nie było numerków. Wieczorem podjechaliśmy więc na dyżur. Przyjmowała bardzo sympatyczna młoda lekarka. Obejrzała Filipa od stóp do głów, osłuchała, obejrzała gardło, wymacała brzuszek. I stwierdziła, że na tym etapie nie jest w stanie stwierdzić co mu jest. Może być ospa, a może być alergia lub pogryzienie przez owady. Kazała obserwować i na wszelki wypadek zostać w domu. Dała nam maksymalnie 2 dni na ocenę sytuacji- jeśli krostki zmienią się w pęcherze, pojawią się nowe lub mały zacznie gorączkować, to znaczy, że ospa. Jeśli nic się nie zmieni, to coś innego.
W środę byliśmy już praktycznie pewni, że to jednak nie ospa. Nic nowego się nie pojawiło, krostki zmniejszyły się i trochę wybladły, a po Filipie nie było widać absolutnie żadnych oznak, żeby cokolwiek mu dolegało. Nawet nie było z czym iść do lekarza.
I tym sposobem postanowiliśmy zakończyć Filipową kwarantannę i dziś w końcu po trzech dniach w domu pojechaliśmy na działkę;) Cały dzień na świeżym powietrzu dobrze nam zrobił;D
W poniedziałek próbowaliśmy dostać się do naszej lekarki, ale oczywiście jak zwykle nie było numerków. Wieczorem podjechaliśmy więc na dyżur. Przyjmowała bardzo sympatyczna młoda lekarka. Obejrzała Filipa od stóp do głów, osłuchała, obejrzała gardło, wymacała brzuszek. I stwierdziła, że na tym etapie nie jest w stanie stwierdzić co mu jest. Może być ospa, a może być alergia lub pogryzienie przez owady. Kazała obserwować i na wszelki wypadek zostać w domu. Dała nam maksymalnie 2 dni na ocenę sytuacji- jeśli krostki zmienią się w pęcherze, pojawią się nowe lub mały zacznie gorączkować, to znaczy, że ospa. Jeśli nic się nie zmieni, to coś innego.
W środę byliśmy już praktycznie pewni, że to jednak nie ospa. Nic nowego się nie pojawiło, krostki zmniejszyły się i trochę wybladły, a po Filipie nie było widać absolutnie żadnych oznak, żeby cokolwiek mu dolegało. Nawet nie było z czym iść do lekarza.
I tym sposobem postanowiliśmy zakończyć Filipową kwarantannę i dziś w końcu po trzech dniach w domu pojechaliśmy na działkę;) Cały dzień na świeżym powietrzu dobrze nam zrobił;D
Też tak mieliśmy 2 lata temu... do dzisiaj nie wiem, mimo, że lekarz w sumie potwierdził
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś nieco inną sytuację - czekałam na wysypkę z nadzieją, że się pojawi! Mały skończył akurat 6 miesięcy i następnego dnia dostał gorączkę. Najpierw 38, syrop trochę zbił, a na wieczór znów zaczęła nachodzić. Mąż akurat szedł na nockę, więc byłam sama. Temp. doszła do 41 stopni w nocy! Podawałam mu na przemian Ibufen i Paracetamol w odstępach czasowych oczywiście. 2 i 3 dzień to samo. W międzyczasie byliśmy u lekarza. Ale Mały po za gorączką nie miał żadnych innych objawów. W dzień się świetnie bawił, nawet w miarę jadł, pił też dużo. I przypomniało mi się, że czytałam w jakimś czasopiśmie o gorączce 3dniówce. Pani doktor potwierdziła, że to może być trzydniówka, kazała poczekać do 3 dnia i obserwować czy pojawią się plamki. Także czekałam na to żeby potwierdzić, że to nic innego tylko ta trzydniówka. I potwierdziło się. Małego wieczorem 3 dnia wysypało. Pojawiło się pełno malutkich lekko czerwonych plamek. Dla mnie to była radość, że nic poważnego mu nie jest :D
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze, ze juz po wszystkim, cokolwiek to było ;)
OdpowiedzUsuńU mnie dzieciaki również mają skłonności do różnych alergii i niestety trzeba z tym jakoś walczyć. Na początek wstawiliśmy oczyszczacz powietrza zdrovi, aby zjonizować całkowicie powietrze w ich pokoju. Już zauważyłem zmianę jeżeli chodzi o drożność górnych dróg oddechowych.
OdpowiedzUsuń