Toruń z dziećmi- wyjazd w ferie zimowe

 W ostatnim czasie bardzo zaniedbałam wpisy podróżnicze. Tyle ciekawych wycieczek odbyliśmy, a ja przestałam je opisywać na blogu. Zdecydowanie czas to zmienić, bo wpisy te cieszyły się sporym powodzeniem. Nasza ostatnia wycieczka miała miejsce zaledwie tydzień temu, kiedy to pod koniec ferii zimowych zabrałam chłopców do Torunia. O tym wyjeździe dzisiaj Wam opowiem. 

Nasza przygoda rozpoczęła się na dworcu kolejowym z samego rana, ponieważ pociąg z Lublina do Torunia startował o godzinie 6.32. Zaczyna on trasę w Lublinie dzięki czemu mogliśmy zająć nasze miejsca sporo wcześniej. To duży plus zważywszy na fakt, że w naszej wycieczce brałam udział ja, moi chłopcy, moja przyjaciółka oraz jej syn. Skład wyglądał więc następująco- dwie kobiety oraz 3 chłopców w wieku 9,9 i 12 lat. Podróż przebiegła bez zakłóceń i opóźnień, więc już ok 10.40 znaleźliśmy się w Toruniu (pociąg jedzie około 4 godziny i 10 minut). Z dworca do miejsca naszego zakwaterowania mieliśmy około 2,5 km postanowiliśmy więc przejść się pieszo. Trasa prowadzi m.in przez most na Wiśle, z którego mogliśmy podziwiać piękną panoramę Starego Miasta. 




Nasz apartament znajdował się przy ulicy Szewskiej, a więc w samym centrum Starego Miasta. Dzięki temu wszędzie mieliśmy blisko. Właścicielka pozwoliła nam już o 11 zająć mieszkanie, co mocno ułatwiło nam pobyt. Oczywiście tylko zostawiliśmy bagaże i udaliśmy się na zwiedzanie, po drodze wstępując na obiad. Na początku trochę pospacerowaliśmy po Starym Mieście odwiedzając wiele ważnych punktów takich jak pomnik Mikołaja Kopernika, pomnik osiołka, pierniczkowa ścianka do zdjęć, toruński smok, Zamek Krzyżacki i wiele innych, które spotkaliśmy po drodze. 






 

Następnie nasze kroki skierowaliśmy do Domu Mikołaja Kopernika, w którym funkcjonuje muzeum. Mieliśmy szczęście, bo trafiliśmy na dzień darmowego wstępu (czwartek). Dom Mikołaja Kopernika to bardzo ciekawie zorganizowane miejsce. Jest to połączenie tradycyjnego muzeum, w którym możemy obejrzeć różne eksponaty z nowoczesną, interaktywną formą. Są tutaj prezentacje multimedialne, odtworzone pomieszczenia z dawnych czasów czy tablice mutlimedialne, w których znajdziemy opisy eksponatów. To bardzo ciekawe miejsce, w którym dowiemy się nie tylko wielu rzeczy o samym Koperniku, ale również o tym, jak wyglądało życie w dawnych czasach.




Po odwiedzeniu muzeum znowu spacerowaliśmy po Starym Mieście korzystając z pięknej pogody. Następnie na 17 udaliśmy się do Żywego Muzeum Piernika, które jest bardzo charakterystycznym miejscem na mapie Torunia. To atrakcja na zasadzie żywego teatru, która przenosi nas do dawnych czasów. Wszystko ma bardzo humorystyczną formę, a uczestnicy wydarzenia zarówno dorośli, jak i dzieci zapraszani są do wykonywania różnych czynności. Będąc tutaj trzeba być gotowym na ogromną dawkę śmiechu oraz na to, że w każdej chwili możemy zostać wywołani do jakiegoś zadania. Kiedy już dowiedzieliśmy się, jak wyglądało szykowanie piernika w dawnych czasach każdy uczestnik mógł wykonać własny ozdobny (nie nadający się do jedzenia) piernik, który zabierał na pamiątkę. Kiedy pierniki się wypiekały był czas na robienie zdjęć oraz swobodne oglądanie całej sali. Następnie udaliśmy się na kolejne piętro, gdzie poznaliśmy produkcję pierników w XX wieku. Chętne osoby za dodatkową opłatą mogły wziąć udział w krótkich warsztatach zdobienia pierników. 

Żywe Muzeum Piernika to miejsce, w którym bawiliśmy się wspaniale. To atrakcja, która przekazuje wiedzę w humorystyczny sposób. Tutaj dobra zabawa czeka i dzieci i dorosłych. Zdradzę Wam jeszcze ciekawostkę- to miejsce jest tak przesiąknięte piernikami, że ich zapach czuć nawet na zewnątrz! Natomiast jeśli chodzi o informacje praktyczne to bilety na pokazy można kupić online lub w kasie muzeum na 15 minut przed początkiem pokazu.




Po wizycie w tym niesamowitym miejscu udaliśmy się jeszcze na krótki wieczorny spacer, a następnie do mieszkania, by regenerować już siły na kolejny intensywny dzień. 

Drugi dzień naszego pobytu w Toruniu rozpoczął się spacerem, a następnie wizytą w Planetarium, gdzie na godzinę 11 mieliśmy wykupiony wstęp na film "Kolorowy kosmos". Planetarium to bardzo specyficzne miejsce, gdzie sala ma kształt kopuły, a film wyświetlany jest na całej jej powierzchni. Ciężko to opisać słowami, ale wrażenia są naprawdę niesamowite i jednocześnie trochę dziwne. Jest tam dużo elementów świetlnych i dźwiękowych, więc miejsce to nie jest polecane małym dzieciom oraz osobom z problemami takimi jak np. padaczka. Nam bardzo się podobało, zwłaszcza dzieci, które były w tym miejscu po raz pierwszy bardzo pozytywnie odebrały całą projekcję. Ja byłam kiedyś w planetarium z koleżanką, więc wiedziałam czego się spodziewać. 


Po projekcji filmu na godzinę 12.15 mieliśmy bilety na wystawę Baza Mars. Jest to interaktywna wystawa, w której znajduje się wiele różnorodnych stanowisk. Na tych stanowiskach można wykonywać różne aktywności, ustawiać parametry, przechodzić misje. W tym miejscu bardzo podobało się Filipowi, który jest zainteresowany takimi tematami, natomiast Kuba dość szybko się znudził. 



Po wizycie w Planetarium zjedliśmy obiad i odwiedziliśmy kolejne wspaniałe miejsce, jakim jest Dom Legend Toruńskich. To kolejna atrakcja na zasadzie żywego teatru. Możemy tutaj poznać 6 legend oraz wziąć w nich udział. Tutaj również zwiedzający zapraszani są do wspólnej zabawy i wzięcia udziału w inscenizacjach. Chłopcy byli wybierani kilkakrotnie, mogli np. stoczyć walkę na wiosła (wypchane czymś miękkim), budować krzywą wieżę, Kubuś odegrał również rolę królewskiego giermka. Uśmialiśmy się na tych inscenizacjach bardzo mocno. Świetna atrakcja, która integruje wszystkich uczestników i przekazuje legendy w bardzo oryginalnej formie. Nad tą atrakcją nawet nie ma co się zastanawiać, tam po prostu trzeba pójść! Bilety można kupić online lub na 10 minut przed rozpoczęciem każdego pokazu. 



Tego dnia pogoda nam się zepsuła i padał lekki deszcz, ale i tak nie przeszkodziło nam to w spacerowaniu aż do wieczora. Odwiedziliśmy m.in Krzywą Wieżę, czyli kolejny bardzo charakterystyczny punkt oraz podziwialiśmy Wisłę osnutą mgłą. Chłonęliśmy piękno Starego Miasta i podziwialiśmy niesamowite detale na kamienicach. 




Tak minęły nam dwa cudowne, intensywne, pełne wrażeń dni w Toruniu. Kolejnego dnia po śniadaniu opuściliśmy mieszkanie i udaliśmy się na ostatni krótki spacer zahaczając po drodze o plac zabaw Piernikowe Miasteczko. Latem to miejsce musi tętnić życiem i  śmiechem dzieciaków. 


Następnie spacerkiem udaliśmy się w kierunku dworca skąd o godzinie 13.18 mieliśmy pociąg powrotny do Lublina. 

Tym razem nie obyło się bez przygód. W Warszawie nagle bez ostrzeżenia zarządzono przesiadkę do pociągu stojącego na sąsiednim torze, bo jak się okazało jechaliśmy składem zastępczym. Szkoda tylko, że nikt nie raczył o tym poinformować chociaż stację wcześniej, dając dzieciom czas na zebranie rzeczy ze stoliczków i ubranie się. Zestresowała mnie ta sytuacja, w dodatku wracałam z Torunia chora, ponieważ lekkie przeziębienie znacznie zaostrzyło mi się w czasie naszego pobytu. Mimo tego jednak ten wyjazd był bardzo udany i cieszę się, ze udało mi się go zorganizować. Zobaczyliśmy i przeżyliśmy dużo fajnych rzeczy. Toruń jest przepiękny i niezwykle ciekawy. Chciałabym do niego wrócić, bo jeszcze wiele atrakcji zostało nam do odkrycia. Wam również polecam odwiedzenie tego miasta nawet na taki krótki pobyt jak nasz. Naprawdę warto!


Komentarze

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej