Sprzedaż w Internecie, czyli o tym jak mieć stalowe nerwy...

Każdy kto sprzedaje na olx, na pewno doskonale wie, że do tej sprzedaży trzeba mieć stalowe nerwy, bowiem można trafić na różnych ciekawych osobników.
Ja na olx sprzedaję całkiem sporo, bo jest to dla mnie forma wygodna i nie lubię trzymać niepotrzebnych rzeczy, a wyrzucać nie będę. W mojej kilkuletniej już sprzedaży spotkałam się z różnymi sytuacjami mniej lub bardziej zabawnymi a czasem wręcz żałosnymi lub nieprzyjemnymi.
O osobach, które umawiają się na odbiór konkretnej rzeczy i nie przychodzą nawet nie będę pisać, ale z ciekawszych sytuacji spotkały mnie próby wysępienia rzeczy za darmo (moje chore dziecko tak strasznie marzy o tym laptopie, a mnie nie stać...), zmieszanie mnie z błotem i wyzwanie od chciwych bab na drugi dzień po wysłaniu przeze mnie paczki (pan chyba myślał,że poczta polska działa jak jakiś ekspres, ale przynajmniej miał na tyle przyzwoitości, żeby mnie przeprosić na drugi dzień, kiedy listonosz przyniósł mu paczkę). Nagminnie zdarzają mi się osoby, które próbują zbijać cenę o więcej niż połowę, wysępiać darmową wysyłkę lub dowiezienie rzeczy do nich do domu (przykładowo wystawiam książkę dla dzieci za 5 zł a ktoś chce,żebym mu ją za darmo wiozła na drugi koniec miasta...). Raz nawet zostałam oszukana- kobieta wysłała mi sfałszowane potwierdzenie przelewu i wybłagała o natychmiastową wysyłkę, bo tak pilnie potrzebowała tej zabawki na urodziny...Dałam się nabrać i wysłałam przed zaksięgowaniem przelewu, którego oczywiście nigdy już nie zobaczyłam.

Ale to co mnie spotkało ostatnio, to już było maksymalne przegięcie. Jak wiecie od czasu do czasu lubię szyć maskotki i poduszeczki. Jest to dla mnie hobby, niestety uprawiane bardzo rzadko (przykładowo już od kilku miesięcy nic nie szyłam). A ponieważ kiedyś miałam prawdziwy szał na szycie i naszyłam tych maskotek sporo to część z nich powystawiałam na sprzedaż w cenie 25 zł, czyli w zasadzie za tyle,żeby zwrócił mi się koszt materiałów i włożonego czasu, bo zysk z tego żaden.
Tymczasem ostatnio dotarła do mnie taka wiadomość na wspominanym już olx:


Dalej było jeszcze ciekawej- pani napisała mi, że cena 25 zł za taką prostą maskotkę to jest masakra.
Na co odpisałam: skoro takie to proste, to proszę sobie uszyć samodzielnie.

Odpowiedź powaliła mnie na kolana: "nie mam czasu".

Czyli pisząca do mnie pani nie ma czasu na to, żeby sobie uszyć tą "prostą maskotkę", ale wymaga aby ktoś uszył jej kilka sztuk po 5 zł, ponosząc koszty materiałów i przeznaczając na jedną maskotkę około godziny-półtorej (bo tyle mi na to schodzi).

Na moją odpowiedź dowiedziałam się, że "widocznie szyję tylko dla zysku a nie dla hobby".

Życzyłam Pani szczęścia w szukaniu osoby, która poniesie koszty materiałów i poświęci kilka godzin swojego czasu w ramach swojego hobby, aby uszczęśliwić obcą panią, zakończyłam rozmowę i zablokowałam użytkownika.

Dlaczego wam o tym piszę? Nie po to,żeby się wyżalić. Po to, żeby uświadomić każdemu, że drugiego człowieka należy szanować. Jeśli ktoś tworzy jakieś przedmioty własnoręcznie, czy to szyje maskotki, robi bukiety, szydełkuje, tworzy biżuterię, czy cokolwiek innego, na bank robi to, bo to jego hobby, ale jednocześnie nie oznacza to, że ma być traktowany niepoważnie. Taka osoba poświęca swój czas, oczy, ręce, sprzęt, kupuje materiały. Wystawiając swój przedmiot na sprzedaż chce, aby koszty się zwróciły. Oczekiwanie, że obca osoba wykona nam przedmiot za darmo lub za śmieszne pieniądze naprawdę źle świadczy o nas samych...
Przykładowo, aby wykonać tego wspomnianego renifera potrzebuję: materiał bawełniany. filc, wypełnienie-kulka silikonowa, nici plus mój czas. Jest mi przykro, że ktoś materiały plus moją pracę wycenił na 5 zł...A to nie był pierwszy raz, bo kiedyś już dostałam podobną ofertę- pani chciała kupić kilka sztuk szytych przeze mnie sówek również w cenie 5 zł za jedną.

A to sprawcy zamieszania:


Także olx- niby zwykły portal sprzedażowy, potrafi dostarczyć całkiem sporej dawki wrażeń i niestety nerwów. Jestem ciekawa, czy was również spotkały jakieś ciekawe sytuacje, kiedy próbowaliście coś sprzedać w Internecie. Podzielcie się w komentarzach!

PS. Chcielibyście przed świętami konkurs z takimi reniferkami do wygrania? 

Komentarze

  1. Ale piękne podusie. Nie mam takich zdolności.

    OdpowiedzUsuń
  2. OLX to temat rzeka. Ludzie są różni i niestety nie cenią cudzej pracy. A Twoje renifery są piękne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, uwielbiam tego typu propozycje. Smutne, że czas drugiego człowieka tak rzadko jest przez innych szanowany.

    OdpowiedzUsuń
  4. To naprawdę spora maskotka i wiem jak ciężko się szyje takie cudeńka. Handmade jest drogi i trzeba klientów przyzwyczajać. Jak nie chce - niech szuka w Chinach, za 4 miesiące dopłyną ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma się co denerwować, ja też czasem sprzedaję coś na olx. Jak dostaję tego typu 'propozycje' to ucinam krótko "nie ma takiej możliwości" i koniec.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam pytań do takich ludzi...Niektórzy myślą, że wszystko się im należy:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Rękodzieło samo w sobie jest trudne do wyceny. Są ludzie, którzy z miejsca podbijają cenę, bo są świadomi wkładu pracy w stworzenie danej rzeczy. Czasami składam różne papierowe upominki i nieraz mi się zdarzyło, że klient dołożył poważny "napiwek" albo słodycze za wykoanny drobiazg, bo "takie to piękne i niepowtarzalne". A przy wystawianiu na portal dokładnie tak, jak piszesz... Tak samo ze sprzedawanymi przedmiotami. ostatnio przyjechał pan po rowerek dla dziecka. tak jak wspominałaś, najpierw chciał, żeby mu go dostarczyć do domu. wystawiłam rowerek za 30 zł, bo szkoda żeby zajmował miejsce w piwnicy, a sezon się kończy. pan się umówił, rowerek super, taki zadbany, no jak za darmo! tylko taki drobiazg jeszcze. bo on wziął ze sobą 20 zł. da się za tyle? no po prostu ręce opadają

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo konkretnie napisane. Super artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na olx można znaleźć pełno takich agentów, ja miałam już przeróżne sytuacje, najczęściej nie odpisuje w ogóle jak coś jest podejrzane:) Sprzedaje różne rzeczy, teraz głównie elektronikę. Ważne, jest tu pakowanie sprzętu elektronicznego, tu nie można do końca ufać kurierom. Styropian i folia bąbelkowa to podstawa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej