Krótki wyjazd w góry- Beskid Niski- Rymanów Zdrój i okolice

W niedzielę wróciliśmy z naszego krótkiego, bo zaledwie czterodniowego wyjazdu w góry, więc dziś śpieszę zdać Wam relację z pobytu. A jest o czym pisać, bo na wyjeździe było fantastycznie. W tym roku za cel obraliśmy sobie Beskid Niski, a konkretnie miejscowość Rymanów Zdrój. Dlaczego akurat tamte okolice? Czytałam, że są to miejsca mało popularne, niezatłoczone i dobre na wyjazd z dziećmi, a właśnie czegoś takiego szukałam. Jak się okazało te informacje sprawdziły się w stu procentach. Rymanów Zdrój to miejscowość, która nas oczarowała! Choć jest niewielka, to znajduje się tam mnóstwo miejsc do spacerowania i dużo ciekawych zakamarków, które warto odkryć. Na uwagę zasługuje przede wszystkim Park Zdrojowy, przez który płynie malownicza rzeczka Tabor (jest tak płytka, że można w niej brodzić), znajdują się tam również piękne rzeźby kwiatowe, pomniki, mostki, tężnia do inhalacji, pijalnia wód mineralnych, źródełka, siłownia na powietrzu, zaplecze gastronomiczne i mnóstwo innych miejsc. Natomiast z okolic parku odchodzą liczne szlaki spacerowe i rowerowe. Rymanów Zdrój może się pochwalić również dużym kompleksem basenów na świeżym powietrzu. Choć jest tam pięknie i nie ma miejsca na nudę to jednak turystów było stosunkowo mało, a to właśnie najbardziej cenię sobie w wakacyjnych wyjazdach. Nie znoszę tłumów i hałasu, nie potrafię odpoczywać w zatłoczonych miejscach, więc Rymanów Zdrój był dla mnie strzałem w dziesiątkę.
Zobaczcie jak minął nam wyjazd i jakie miejsca udało nam się zobaczyć:

Dzień I- czwartek
Z Lublina wyruszyliśmy około 5 rano. Ponieważ od Rymanowa dzieli nas zaledwie ok 250 km postanowiliśmy skorzystać z okazji i najpierw pojechać nad Solinę. Udaliśmy się konkretnie do miejscowości Solina i poszliśmy na spacer na Zaporę, a następnie plażą. Jezioro Solińskie jest piękne, zapora robi wrażenie, ale sam pobyt tam nie należał do zbytnio udanych. Tłumy ludzi, upał, kamienista plaża po której fatalnie spacerowało się w sandałach, a pod koniec płaczący Kuba, który zgubił znaleziony wcześniej kamień. To wszystko sprawiło, że zamiast wypoczywać byłam poddenerwowana i jak najszybciej chciałam opuścić to miejsce. Zdecydowanie Solinę warto odwiedzić, ale poza sezonem turystycznym. W wakacje musimy się liczyć z tłumami ludzi, wszechobecnymi straganami oraz drogimi parkingami (panuje tam prawdziwa zmowa interesów i każdy parking liczy sobie 20 zł niezależnie od tego na ile czasu chcesz zostawić samochód).



Po około trzech godzinach spaceru wyruszyliśmy do Rymanowa Zdrój. Na miejscu odpoczęliśmy chwilkę w pensjonacie, a następnie udaliśmy się do Parku Zdrojowego.
Zanim napiszę o naszych spacerach dodam jeszcze dwa słowa o miejscu, w którym się zatrzymaliśmy. Pensjonat nosi nazwę "Bliżej Słońca" i położony jest w bezpośrednim sąsiedztwie Parku. Miejsce jest rewelacyjne, bardzo ładnie, nowocześnie urządzone, a jednocześnie jest bardzo kameralne, bowiem wynajmowane są tylko trzy pokoje. Jest tam w pełni wyposażony aneks kuchenny, sala zabaw dla dzieci i mały ogródek, gdzie można posiedzieć i podziwiać piękny widok, a nawet jeść posiłki, bo znajduje się tam stół. Bardzo polecam to miejsce (kliknij tutaj).

W Parku spacerowaliśmy alejkami i odkrywaliśmy jego różne zakątki. Próbowaliśmy wody ze źródełek, moczyliśmy nogi w rzeczce, inhalowaliśmy się przy tężni, a chłopcy nawet ćwiczyli na siłowni;)




Informacja o niedźwiedziu trochę nas przeraziła:D Jak przytomnie zauważył Kubuś: "skoro postawili taki znak, to znaczy, że ktoś tu tego niedźwiedzia widział". Później z lekkim strachem chodziliśmy po lesie.


Na dzieciach duże wrażenie zrobiły również słomiane figury.


A to Bajkowy Zakątek- bardzo sympatyczne miejsce w parku:




Dzień II- piątek

Z samego rana postanowiliśmy się wybrać na jakiś szlak. Nasz wybór padł na szlak prowadzący na Cerkwisko- polecił nam go sąsiad z pokoju obok jako łatwy do przejścia dla dzieci. Zaufaliśmy mu i jak się okazało słusznie. Choć początkowo błądziliśmy w końcu udało nam się odnaleźć drogę i dotrzeć do celu. Aby dotrzeć na Cerkwisko trzeba udać się na ulicę Wyspiańskiego, za Parkiem Zdrojowym, a następnie kierować się czerwonym szlakiem. Ścieżka jest szeroka, początkowo utwardzona, później przechodzi w szeroką ścieżkę leśną pnącą się lekko w górę.



Jednak zanim skręcimy w leśną ścieżkę na szlaku warto podejść na chwilkę kawałek dalej, gdzie znajduje się polanka z figurami rymanowskich rozbójników oraz źródełko. Są tam również tablice z poezją, warto na chwilę się zatrzymać i poczytać.





Aby dotrzeć do naszego celu przed polaną z rozbójnikami odbijamy w prawo.


I po kilku minutach jesteśmy u celu. Na miejscu znajduje się Pomnik Przyrody, kolejne figury, stoliki z ławkami oraz wspomniane Cerkwisko, czyli ogrodzone miejsce po dawnej Cerkwi. Jest też oczywiście ładny widok na wzgórza i łąki.




Schodząc mamy do wyboru kilka opcji- możemy zejść tą samą drogą, którą przyszliśmy lub wybrać inny szlak, bo z tego miejsca odchodzi ich kilka. My wybraliśmy znaną ścieżkę i wracaliśmy tym samym szlakiem, którym wchodziliśmy. Po zejściu mieliśmy jeszcze pomysł na kolejny szlak, tym razem na Zamczysko ( z głównej ścieżki, którą szliśmy tym razem odbiliśmy w lewo), jednak droga okazała się dość trudna i po kilkusetmetrach zawróciliśmy.
Wróciliśmy do pensjonatu, w międzyczasie zamówiliśmy sobie obiad na wynos (polecam miejsce Nasza Chata- pyszne obiady, duże porcje, dobre ceny i możliwość zamówienia na konkretną godzinę, w dodatku w Internecie dostępne całe menu wraz z cenami- kliknij tutaj)
Po krótkim odpoczynku skierowaliśmy się ponownie do Parku Zdrojowego i jego okolic, gdzie odkryliśmy między innymi wielki plac zabaw.




Inhalacja przy tężni:


Wieczorem załapaliśmy się jeszcze na wieczorek taneczny w parku, oczywiście chłopakom tak się spodobało, że musieliśmy zostać do ostatniej piosenki. Nadreptaliśmy tego dnia 19 km, a oni jeszcze mieli siłę na tańce!

Dzień III- sobota

Z samego rana wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy do miejscowości Iwonicz Zdrój, znajdującej się tylko kilka kilometrów od Rymanowa. Tam oczywiście pierwsze kroki skierowaliśmy do Parku Zdrojowego




Następnie z parku schodkami naprzeciwko pijalni wód udaliśmy się na szlak zielony, którym planowaliśmy dotrzeć na Żabią Górę. W trakcie jednak zmieniliśmy plany- choć szlak jest polecany jako łatwy, to jednak ścieżka miejscami jest dość zarośnięta i wąska, uznaliśmy więc, że w krótkich spodniach nie byłoby zbyt mądrze tamtędy iść. W zamian udaliśmy się w drugą stronę i spacerując dotarliśmy do Źródełka Bełkotka, które swoją nazwę zawdzięcza wydobywającym się z niego pęcherzykom gazu.


Wracając zahaczyliśmy o tężnie do inhalacji- w Iwoniczu tężni jest kilka, więc jednocześnie może korzystać z nich więcej osób:


 Jednak Żabiej Góry nie odpuściliśmy całkowicie- postanowiliśmy zdobyć ją z drugiej strony. A żeby to zrobić wystarczyło przejechać samochodem kilka kilometrów do miejscowości Za Górą, zostawić auto na poboczu i wejść na górę od strony wschodniej, bardzo łatwym podejściem, co zajęło nam dosłownie kilka minut.


A widoki z Żabiej Góry są przepiękne! Naprawdę warto tam wejść! Na miejscu znajduje się miejsce z pieczątką, warto zabrać dzieciom jakiś zeszyt na postawienie stempelka. My niestety nie mieliśmy, więc chłopcy postawili sobie pieczątki na rączkach.








Po powrocie do wieczora spacerowaliśmy po Rymanowie Zdrój. Doszliśmy między innymi do sanatoriów znajdujących się na wzgórzu przy parku oraz odkryliśmy punkt widokowy przy ulicy Ogrodowej:


Dzień IV- niedziela 

To niestety czas naszego wyjazdu. Jednak zanim udaliśmy się w drogę powrotną do Lublina postanowiliśmy jeszcze trochę pozwiedzać. Najpierw udaliśmy się do Rudawki Rymanowskiej, gdzie wznosi się majestatyczna Ściana Olzy. Jest to 40 metrowe urwisko nad rzeką Wisłok. Miejsce robi wrażenie i jak się okazało jest bardzo oblegane przez turystów- my zdążyliśmy jeszcze przed tłumami, ale kiedy wracaliśmy parking robił się już pełny, a w stronę ściany zmierzały całe rodziny na biwakowanie. Warto więc jechać tam albo przy gorszej pogodzie, albo z samego rana zanim zjadą się tłumy.






Po drodze odwiedziliśmy jeszcze Rzeszów, ale muszę przyznać, że to miasto niespecjalnie mi się spodobało. Po krótkim spacerze Rynkiem i obiedzie zebraliśmy się w drogę powrotną do domu.

Podsumowując największe zalety miejscowości Rymanów Zdrój:
-nieduża miejscowość, bez tłumów turystów
-mnóstwo miejsc na spacerowanie
-miejscowość nastawiona na dzieci
-jest tanio
-bezpłatne parkingi
-dużo ciekawych atrakcji i szlaków w okolicach
-fajne zakamarki, które zachwycą i dzieci i dorosłych
-dostępność wód leczniczych
-dużo miejsc, gdzie można rozłożyć się z kocem i po prostu odpocząć
-dla lubiących zabawy w wodzie-duży kompleks basenów
-nieduża odległość od Lublina, a więc mało męcząca podróż
-mało straganów z pamiątkami
-większość atrakcji, w tym szlaki jest bezpłatna
-wyjątkowa, kameralna atmosfera miasteczka

Jeśli więc szukacie fajnego miejsca na rodzinny wypoczynek, bez tłumów ludzi to zdecydowanie polecam Wam Rymanów Zdrój. Nam podobało się tam bardziej niż w Szczawnicy.

Komentarze

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej