Jak ugotować pyszną zupkę dla maluszka

Ci,którzy regularnie czytają bloga wiedzą, że przygodę z rozszerzaniem Filipkowej diety rozpoczęliśmy od gotowych dań w słoiczkach. Zawsze miałam plan,że moje dziecko nie będzie dostawało takich obiadków, a jednak w praktyce wyszło tak,że po nie sięgnęłam. Myśl o tym, żeby gotować samodzielnie gdzieś tam od początku tłukła mi się po głowie, ale nie mogłam się do tego zabrać. Bałam się,że coś zrobię nie tak, że coś zaszkodzi małemu, że nie będę miała na to czasu. Wydawało mi się, że nie opłaca się gotować takich małych ilości. Planowałam gotować, ale zawsze było "zacznę za jakiś czas". Dzięki namowom koleżanki (dzięki Aniu!) w końcu przekonałam się, że warto. W dodatku mama postawiła mnie przed faktem dokonanym i kiedy byłam u niej oznajmiła mi "kupiłam cielęcinkę, dziś gotujemy Filipkowi domową zupkę".
I tak to się zaczęło. Pierwszą zupkę ugotowała mama, a później już ja sama. Ale nie było na początku różowo, co to, to nie. Pierwsze moje dania robione z sercem dla syna wylądowały w koszu- moje dziecię nawet nie chciało tego przełknąć. Dlaczego? Bo robiłam głupoty-nie dawałam w ogóle soli (wszak wszędzie piszą,żeby absolutnie nie dawać!), a nawet (sama nie wiem czemu) odlewałam wodę po gotowaniu warzyw. No i nie dziwię się dziecku, że nie chciało jeść, skoro to nie miało żadnego smaku. Po kilku niepowodzeniach w końcu osiągnęłam sukces-Filipowi moje zupki zaczęły smakować, a nawet bardzo smakować. Z czasem opracowałam swoją recepturę i obiadki wychodzą naprawdę dobre! Czasem nazywam je brzydko "zupki-śmieciuch", bo daję mnóstwo składników, które akurat mam pod ręką.
Dziś chciałabym pokrótce opisać, jak przyrządzić taką zupkę.
Najpierw przez jakiś czas dziecko powinno jeść obiadki bez wywaru mięsnego. Oznacza to,że mięso gotujemy oddzielnie i dopiero ugotowane dodajemy do naszej zupki. Do zupki dajemy warzywa w zależności od tego, jakie chcemy i jakie mamy pod ręką. U nas zazwyczaj jest to ziemniak, pół dużej marchewki, kawałeczek pietruszki. Do tego w zależności od tego,co mam akurat w domu daję np. kawałek kapusty, szpinak, zielony groszek, cukinię, brokuł, pomidor, kalafior, por, kukurydzę, burak, soczewicę i in. Oczywiście nie wszystko do jednej zupki, co za dużo, to też niedobrze. Staram się dawać kilka warzyw, ale też zmieniać je przy następnym gotowaniu, aby zupki miały różny smak. Oprócz warzyw warto dodać np.ryż czy kaszę jaglaną. Ostatnio daję też płatki owsiane. Obiadek doprawiam szczyptą soli, koperkiem i natką pietruszki. Trzeba dodać także niewielką ilość masła lub oliwy z oliwek, aby witaminy lepiej się wchłaniały. Ugotowaną zupkę blenderujemy, jeśli jest zbyt rzadka zagęszczamy np.kleikiem i gotowe!
Od jakiegoś czasu nie blenderuję już całości- dużą część warzyw rozgniatam widelcem, a dopiero resztę rozdrabniam całkowicie. Daję już też wywar z mięsa, czyli po prostu gotuję wszystko razem. Zupkę gotuję co drugi dzień, tak, aby była na dwa dni. Skąd biorę warzywa? Najpierw brałam z działki rodziców, a teraz kupuję w zwykłym osiedlowym warzywniaku. Nie wydaję pieniędzy na żadne "bio,eko", bo jakoś wcale nie uważam,aby były one dużo lepsze, poza tym że są dużo droższe.
Raz na jakiś czas daję też Filipowi kupczy obiadek np. z rybą, jagnięciną czy królikiem. Tak dla urozmaicenia. Zauważyłam jednak, ze te słoiczkowe zupki są dużo mniej sycące dla dziecka. Mały słoiczek takiego obiadku to dla Filipa stanowczo za mało, widać, że się nie najada, bo zazwyczaj zjada do ostatniej łyżeczki zeskrobanej ze ścianek miski. Natomiast kiedy dostaje domowy obiad czasem nie jest w stanie zjeść porcji odpowiadającej małemu kupczemu słoiczkowi. Dużo dłużej jest też najedzony, pomimo, że objętościowo zjada mniej.
Podsumowując- warto gotować dla maluszka samodzielnie. Mi to sprawia ogromną przyjemność, kiedy widzę jak synek ze smakiem zjada to,co dla niego przygotowałam. Wierzcie mi, że jest to też duża oszczędność-duży kupczy obiadek to koszt ok 5-6 zł, a kwotę tą trzeba przemnożyć przez wszystkie dni miesiąca. Trochę wychodzi prawda? Warzywa są dużo tańsze, a jeszcze kupując np. brokuła- do zupki zużywamy mały kawałek, a reszta dla nas;) Także Droga Mamo, jeśli jeszcze nie próbowałaś gotować samodzielnie, to gorąco Cię do tego zachęcam!

Komentarze

Prześlij komentarz

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej