W ostatniej notce wspomniałam, że Filip ma katar. Wszystko zaczęło się we wtorek, kiedy delikatnie zaczęło mu ciec z noska. W środę katar zdecydowanie się zwiększył. Nie chciałam panikować i z byle katarem iść do lekarza, więc postanowiłam poczekać jak sytuacja się rozwinie. W czwartek-niespodzianka-do przychodni nie było już całkiem po co iść, bo katar zrobił się minimalny. Byłam pewna, że to już koniec, ale w piątek niestety znowu pogorszenie i katar coraz silniejszy i gęstszy, a do tego niewielki kaszel. Pół dnia wahałam się czy jechać do lekarza i jak w końcu postanowiłam,że tak to okazało się,że już nie ma numerków. Pomyślałam-trudno, poczekam do poniedziałku. Jednak koleżanka namówiła mnie, żeby jednak tego nie odkładać i pojechać na nocny dyżur pediatryczny. Postanowiliśmy z mężem, że tak zrobimy tym bardziej,że w okolicy miejsca dyżuru miałam wykład z kursu na prawo jazdy, Umówiliśmy się więc już na miejscu, jednak okazało się,że jest duża kolejka. Nie było sensu czekać i sprawę odłożyliśmy do rana. W nocy nie mogłam spać- Filip mocniej kaszlał, a ja bałam się, że jednak coś zaniedbałam i okaże się, że synek jest mocno chory.
Dziś zaraz po śniadaniu zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy na dyżur. Konkretnie nazywa się to "Nocna i świąteczna służba zdrowia". Nie jest to żadna szpitalna izba przyjęć, tylko zwyczajne gabinety lekarskie otwarte w czasie, kiedy normalne przychodnie są zamknięte, czyli w nocy, weekendy i święta. Każdy może tam pojechać, niekoniecznie z jakimś poważnym przypadkiem. W Lublinie dyżury te są m.in. w szpitalu wojskowym przy Al.Racławickich.
Na szczęście dziś kolejka była dużo mniejsza. Filip był zachwycony obecnością dzieci. Wszystkich zaczepiał i śmiał się. Rośnie nam dusza towarzystwa. Trafiliśmy na bardzo sympatyczną panią doktor, która w dodatku okazała się mamą kolegi mojego męża, więc tym bardziej wizyta przebiegła w miłej atmosferze. Filip trochę denerwował się osłuchiwaniem i za wszelką cenę próbował wyrwać stetoskop. Okazało się, że ma jakiegoś niegroźnego wirusa. Osłuchowo jest czyściutko, nawet gardło tylko lekko zaczerwienione. Możemy nawet wychodzić na spacer, a zalecenia to odciąganie katarku, witamina c i wapno. Uff kamień z serca. Przy okazji poprosiliśmy o receptę na witaminę D w kropelkach (Devikap) i dowiedzieliśmy się, że ten lek należy przechowywać w lodówce! Nie mieliśmy o tym pojęcia.
Co poza tym u nas? Tak jak pisałam wcześniej, zaczęłam kurs na prawo jazdy. Mam za sobą już dwa wykłady i jestem zachwycona. Wszystko jakoś lekko wchodzi mi do głowy, a atmosfera na zajęciach jest super. Mam chwilę wytchnienia od obowiązków domowych. Za to mąż musi wprawiać się w samodzielną opiekę nad Filipkiem, co do tej pory rzadko miało miejsce. Już nie mogę doczekać się jazd!
Pochwalę się Wam też moimi najnowszymi zakupami;)
Przez Filipowy katar zdecydowaliśmy się na zakup inhalatora. Urządzenie przydatne w czasie chorób maluszka. Oby był potrzebny jak najrzadziej! Zamówiłam na allegro w środę, a w czwartek miałam już w domu!
Na allegro kupiłam też Filipkowi kapcie. U nas w domu jest zimna podłoga, więc obowiązkowo stópki muszą być w butkach. Kilka mam odradzało mi ten zakup mówiąc, że takie ciapy są niewygodne dla dziecka. A ja Wam powiem, że jestem niesamowicie zadowolona. Kapcie są ciepłe i mięciutkie. Mają miękką, elastyczną podeszwę, więc stópka nie jest unieruchomiona. Mają gumkę, dzięki czemu nie spadają z nóżek. Filip miał je cały dzień i ani razu mu nie spadły podczas raczkowania. Wbrew temu, co mówiły mamy- wcale ich nie ściąga, wręcz przeciwnie-praktycznie się nimi nie interesuje. Pobawił się na samym początku i od tego czasu przestał zwracać uwagę. Także dla mnie zakup w 100% udany i wszystkim polecam. Tylko nie możemy dojść z mężem do porozumienia- czy to piesek czy ptak?;)
W Biedronce kupiłam też drewnianą układankę (akurat są w ofercie). Jest super! Chciałam kupić jeszcze jeden rodzaj, ale nie było, może uda mi się znaleźć w innej Biedronce. Jest naprawdę duży wybór, zarówno pod względem rodzaju, jak i konkretnego wzoru. Układanka, którą wybrałam składa się z drewnianych kwadracików, z których układa się zwierzątka. W zestawie jest sześć zwierzątek do ułożenia. Póki co Filip nie rozumie jak to układać, ale za to lubi bawić się tymi kwadracikami.
Wczoraj dotarła też do nas karteczka z życzeniami urodzinowymi od Nestle i niebieski balonik:)
Kupiłam też prezenty urodzinowe dla Filipka, ale pokażę Wam dopiero za miesiąc jak oficjalnie stuknie nam roczek!
Dziś zaraz po śniadaniu zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy na dyżur. Konkretnie nazywa się to "Nocna i świąteczna służba zdrowia". Nie jest to żadna szpitalna izba przyjęć, tylko zwyczajne gabinety lekarskie otwarte w czasie, kiedy normalne przychodnie są zamknięte, czyli w nocy, weekendy i święta. Każdy może tam pojechać, niekoniecznie z jakimś poważnym przypadkiem. W Lublinie dyżury te są m.in. w szpitalu wojskowym przy Al.Racławickich.
Na szczęście dziś kolejka była dużo mniejsza. Filip był zachwycony obecnością dzieci. Wszystkich zaczepiał i śmiał się. Rośnie nam dusza towarzystwa. Trafiliśmy na bardzo sympatyczną panią doktor, która w dodatku okazała się mamą kolegi mojego męża, więc tym bardziej wizyta przebiegła w miłej atmosferze. Filip trochę denerwował się osłuchiwaniem i za wszelką cenę próbował wyrwać stetoskop. Okazało się, że ma jakiegoś niegroźnego wirusa. Osłuchowo jest czyściutko, nawet gardło tylko lekko zaczerwienione. Możemy nawet wychodzić na spacer, a zalecenia to odciąganie katarku, witamina c i wapno. Uff kamień z serca. Przy okazji poprosiliśmy o receptę na witaminę D w kropelkach (Devikap) i dowiedzieliśmy się, że ten lek należy przechowywać w lodówce! Nie mieliśmy o tym pojęcia.
Co poza tym u nas? Tak jak pisałam wcześniej, zaczęłam kurs na prawo jazdy. Mam za sobą już dwa wykłady i jestem zachwycona. Wszystko jakoś lekko wchodzi mi do głowy, a atmosfera na zajęciach jest super. Mam chwilę wytchnienia od obowiązków domowych. Za to mąż musi wprawiać się w samodzielną opiekę nad Filipkiem, co do tej pory rzadko miało miejsce. Już nie mogę doczekać się jazd!
Pochwalę się Wam też moimi najnowszymi zakupami;)
Przez Filipowy katar zdecydowaliśmy się na zakup inhalatora. Urządzenie przydatne w czasie chorób maluszka. Oby był potrzebny jak najrzadziej! Zamówiłam na allegro w środę, a w czwartek miałam już w domu!
Na allegro kupiłam też Filipkowi kapcie. U nas w domu jest zimna podłoga, więc obowiązkowo stópki muszą być w butkach. Kilka mam odradzało mi ten zakup mówiąc, że takie ciapy są niewygodne dla dziecka. A ja Wam powiem, że jestem niesamowicie zadowolona. Kapcie są ciepłe i mięciutkie. Mają miękką, elastyczną podeszwę, więc stópka nie jest unieruchomiona. Mają gumkę, dzięki czemu nie spadają z nóżek. Filip miał je cały dzień i ani razu mu nie spadły podczas raczkowania. Wbrew temu, co mówiły mamy- wcale ich nie ściąga, wręcz przeciwnie-praktycznie się nimi nie interesuje. Pobawił się na samym początku i od tego czasu przestał zwracać uwagę. Także dla mnie zakup w 100% udany i wszystkim polecam. Tylko nie możemy dojść z mężem do porozumienia- czy to piesek czy ptak?;)
W Biedronce kupiłam też drewnianą układankę (akurat są w ofercie). Jest super! Chciałam kupić jeszcze jeden rodzaj, ale nie było, może uda mi się znaleźć w innej Biedronce. Jest naprawdę duży wybór, zarówno pod względem rodzaju, jak i konkretnego wzoru. Układanka, którą wybrałam składa się z drewnianych kwadracików, z których układa się zwierzątka. W zestawie jest sześć zwierzątek do ułożenia. Póki co Filip nie rozumie jak to układać, ale za to lubi bawić się tymi kwadracikami.
Wczoraj dotarła też do nas karteczka z życzeniami urodzinowymi od Nestle i niebieski balonik:)
Kupiłam też prezenty urodzinowe dla Filipka, ale pokażę Wam dopiero za miesiąc jak oficjalnie stuknie nam roczek!
Uf, to dobrze, że nic groźnego;)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę;)
Fajne zakupy ;)
u nas na razie bez choroby i oby tak dalej było. Życzę zdrówka :)
OdpowiedzUsuńWkrótce pierwsze urodziny Filipka! Ale czas pędzi... Świetne zakupy, a pani doktor sądząc po przepisanych "lekach" w porządku! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńoj tak zleciało nie wiadomo kiedy:) A lekarka naprawdę super! Ciesze się,że przepisała takie łagodne leczenie, a nie od razu jakieś silne leki czy antybiotyki
UsuńAnetko, nic dziwnego, że nie wiedzieliście, że Devicap trzymać należy w lodówce, bo jest na nim napisane, że NIE należy go przechowywać w lodówce. Pani dr chyba coś się pomyliło... :) Pozdro!
OdpowiedzUsuńJa też się zdziwiłam i sprawdziłam na ulotce, że nie należy tego trzymać w lodówce tylko w temp. pokojowej.
OdpowiedzUsuń