Wyprawa na wieś

Miało być tak pięknie...
Już tydzień temu zaplanowaliśmy wyprawę na wieś. Nadawali piękną pogodę, więc razem z siostrą szykowałyśmy się na sesję zdjęciową w lesie i na łonie natury-oczywiście w roli głównej-Filipek. Cieszyłam się, że dziecko pooddycha świeżym powietrzem, że pokażę mu tyle rzeczy...Rodzice napalili się na grzybobranie...
Wyruszyliśmy z Lublina ok. 8 rano- ja, Filipek, moja siostra oraz rodzice. Mąż niestety nie mógł z nami pojechać. Już kilka kilometrów za miastem zaczęło padać, ale ciągle mieliśmy nadzieję, że się przejaśni.
Filipek oczywiście odpłynął, jak zawsze podczas jazdy samochodem:




Niestety w miarę zbliżania się do celu podróży, malała nasza nadzieja na słońce. I nie pomyliliśmy się- jak na złość cały dzień padało i było naprawdę zimno;/
Najpierw zajechaliśmy do Babci. Rodzice poszli na grzyby, a my z siostrą postanowiłyśmy porobić zdjęcia w domu;) Grzybów nie było, ale kilka zdjęć jest;) Co prawda Filip jak zwykle nie bardzo chciał współpracować- za każdym razem jak chciałyśmy zrobić ujęcie, na którym całuję go w policzek, to w ostatniej chwili odwracał głowę;)








Około 12 pojechaliśmy dalej- tym razem do kolejnej miejscowości, aby odwiedzić Dziadka. Tacie tym razem udało się nazbierać grzybów. My natomiast przesiedzieliśmy w domu, bo nadal padało:(
Na wiejskie widoki popatrzyłam tylko z okna:



Pamiętacie jak przy opisie chrzcin pisałam o obrazku z Aniołem Stróżem kojarzącym mi się z dzieciństwem? Wisi on właśnie w domu dziadka.


Po około trzech godzinach zebraliśmy się w drogę powrotną. Filip jak zwykle usnął niedługo po tym jak wyruszyliśmy. On uwielbia jazdę samochodem.



Po powrocie do domu, mąż z moimi rodzicami opijał kupno nowego samochodu (długo szukaliśmy, ale w końcu udało się!). Ja musiałam zadowolić się piwem Karmi;) Filip powygłupiał się z dziadkami i po 19 usnął:)
Strasznie żałuję, że pogoda popsuła nam wyjazd, ale przynajmniej odwiedziliśmy rodzinkę. Może następnym razem szczęście nam dopisze.

Komentarze

  1. Wasz Filipek to kawał chłopa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Violianka, oj tak! A urodził się taki maleńki, że aż trudno uwierzyć, że to to samo dziecko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisane i proszę o więcej takich artykułów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej