W dzisiejszym wpisie chciałabym Wam opowiedzieć o książce, którą przeczytałam już dobry miesiąc temu. Nie lubię dodawać recenzji po takim czasie, bo emocje po lekturze są już mniejsze. Niestety, złapałam zapalenie płuc, które na 3 tygodnie wycięło mnie z normalnego życia, a więc również z pisania i czytania. Na szczęście wróciłam już do zdrowia i mogę nareszcie nadrobić zaległości. Zapraszam więc do zapoznania się z moimi wrażeniami po przeczytaniu książki M.M.Perr "Szpital św. Judy".
Zanim opowiem Wam o czym jest ta książka spójrzcie na zdjęcie powyżej i przyjrzyjcie się okładce. Na mnie zrobiła ona duże wrażenie. Zamek otoczony górami i lasem, mgła nadająca tajemniczości. Można spodziewać się lektury z dość mroczną atmosferą i zdradzę Wam, że dokładnie tak jest.
Akcja tego thrillera osadzona jest w pewnym szpitalu psychiatrycznym. Jest to miejsce położone wśród gór i przez dużą część roku odcięte od świata. Kiedy nadchodzą zimowe miesiące dotarcie do szpitala robi się niemożliwe- mieszkańcy tego przybytku nie dostają poczty, nie przyjmują odwiedzin i nie mają możliwości wyjazdu z tego dziwnego miejsca. Zresztą w zasadzie możliwości tej nie mają nawet w lecie, ponieważ pacjenci szpitala nie mogą sami o sobie decydować i skazani są na łaskę i niełaskę personelu oraz rodziny, która zadecydowała o tym, że ktoś wymaga leczenia psychiatrycznego. Jedyną osobą, która w szpitalu św. Judy przebywa z własnej nieprzymuszonej woli jest inspektor policji, Polak Franciszek Eber. Przybywa on do szpitala ponieważ jest przekonany, że dyrektor placówki doktor Sanpaulo jako jedyny może przeprowadzić operację, która przywróci mu normalne funkcjonowanie. Mężczyzna cierpi bowiem na bóle będące wynikiem odniesionych kiedyś obrażeń. Franciszek Eber z czasem przekonuje się, że w szpitalu dzieją się dziwne rzeczy. Na początek w kompostowniku zostaje znaleziona ręka zaginionej jakiś czas wcześniej pielęgniarki. Rodzi to podejrzenie, że wśród personelu lub pacjentów znajduje się morderca. Franciszek zaczyna więc prowadzić własne śledztwo i wkrótce odkrywa mroczne tajemnicze szpitala i rządzącego nim doktora.
Autorka książki zdecydowała się umieścić fabułę w dość nietypowych okolicznościach. Mamy tutaj koniec dziewiętnastego wieku, a więc czas, który sam w sobie w psychiatrii jest dość ciekawy. Dodatkowo książkowy szpital umieszczony został w specyficznym, odciętym od świata miejscu. Tym sposobem M.M.Perr stworzyła thriller psychologiczny, w którym znajdziemy ciekawą, mroczną, niepokojącą atmosferę. Hermetyczne środowisko szpitala i świadomość, że jest to miejsce położone z dala od ludzkiego oka dodają klimatu i wzbudzają niepokój.
Bardzo lubię książki, które trzymają w napięciu i oferują taką mroczną atmosferę. Miałam okazję czytać poprzednie książki M.M.Perr i muszę przyznać, że tym razem również zostałam pozytywnie zaskoczona. Thriller czytało mi się bardzo dobrze. Szybko wciągnęłam się w fabułę i z niepokojem śledziłam rozwój wydarzeń. Cały czas czułam, że ten szpital kryje jakąś tajemnicę i przeczucie mnie nie myliło.
"Szpital św. Judy" to ciekawie skonstruowana powieść, która zabiera nas w mroczny świat szpitala psychiatrycznego. Warto przeczytać i przeżyć emocje, jakie oferuje ten thriller.
Książkę znajdziecie na stronie wydawnictwa Prozami.
*Książkę przeczytałam dzięki współpracy recenzenckiej z wydawnictwem Prozami.
Komentarze
Prześlij komentarz