Brzydki problem- pleśniawki

Od razu na wstępie zaznaczam, że ten post to nie jest porada lekarska i takiej nie zastąpi, bo ja lekarzem nie jestem. Potraktujcie to czysto informacyjnie, chcę się podzielić z wami moim doświadczeniem dotyczącym problemu, z którym często borykają się rodzice małych dzieci. Pleśniawki. Ten temat przerabiamy właśnie w domu po raz drugi.
Pierwszym razem przytrafiło się Filipkowi jak miał około półtora roku. Bawił się przed domem i nagle zaczął lizać bramę. Na drugi dzień na języku brzydki nalot. Od razu poszłam do pediatry i dostaliśmy na receptę robiony specyfik. Po kilku dniach pleśniawki zniknęły i już nigdy nie wróciły.
Tym razem dopadło Kubusia. Nie wiem skąd to się wzięło, bo nawet nie wychodziliśmy z domu. Ale są- najpierw na języku, później także na podniebieniu i na wewnętrznej stronie ust. Sytuacja trochę bardziej skomplikowana, bo do pediatry mamy dość daleko, a jeszcze sezon przeziębień i niespecjalnie miałam ochotę ciągać malucha do przychodni. Postanowiłam spróbować zadziałać sama.
Jak się okazuje na pleśniawki jest sporo sposobów, które można zastosować. Zacznijmy może od początku, czyli od tego, czym w ogóle są pleśniawki. Jest to biały nalot, takie plamki-grudki pojawiające się w buzi dziecka. Wywołane są przez drożdżaki.
Co można zrobić, kiedy się pojawią?
Po pierwsze Aphtin, lek kosztujący grosze i chyba wszystkim znany. Aphtin brałam na jałowy gazik i przecierałam Kubie języczek. Brzmi łatwo, ale w praktyce trudne do wykonania, bo mały cwaniak zaciskał usta jak tylko się zbliżałam. Jak już udało mi się wepchnąć palec, to zaraz mnie gryzł.
Witamina C-pleśniawki nie lubią kwaśnego środowiska, więc można przecierać je witaminą c w kroplach lub rozgnieść tabletkę i rozmieszać z wodą. Ja po prostu podaję po kilka kropelek witaminy c na łyżeczce, kilka razy dziennie. Do tego do jedzenia kwaskowate owoce- mandarynki, pomarańcze, kiwi.
Ponieważ pleśniawki trzymały się nadal sięgnęliśmy po trochę drastyczniejszy środek- 1 % wodny roztwór fioletu gencjanowego (nie alkoholowy!). Wygląda to okropnie jak dziecko ma w środku całą fioletową buzię, ale muszę przyznać, że jest skuteczne, bo pleśniawek z języka szybko się pozbyliśmy. Pierwszym razem posmarowałam język za pomocą gazika, drugim-podaliśmy dosłownie pół kropelki fioletu na łyżeczce.
Oprócz tego za radą farmaceutki podajemy probiotyk-6 kropelek na noc. Chodzi o to, żeby przywrócić w organizmie równowagę mikroflory.
Stosujemy także Tantum verde w sprayu- psikamy kilka razy dziennie na gardło, bo tam jeszcze pleśniawki się trzymają.
Do picia podaję Kubie rumianek, który ma działanie łagodzące. Daję mu na łyżeczce po troszeczkę, bo w inny sposób by nie wypił.
Można także przecierać pleśniawki szałwią, a także rozcieńczoną 1:1 wodą utlenioną, ale tego ostatniego sposobu nie próbowałam.
Jest jeszcze jeden stary sposób, który poleca wiele mam- przecieranie pleśniawek moczem dziecka.  No cóż sposób podobno skuteczny, ale dla mnie nie do wykonania. Nie jestem w stanie zrobić tego dziecku, siuśki mają trafiać do pieluszki, a nie do buzi. Dlaczego jeszcze ten sposób nie jest dobry- bo skoro pleśniawki są w buzi, to prawdopodobnie są i w moczu, a więc mija się to z celem. Identyczne działanie powinno mieć przecieranie witaminą c, bo w sposobie z moczem chodzi prawdopodobnie o jego odczyn.

Z języczka pleśniawek udało się dość łatwo pozbyć. Gorzej z podniebieniem i gardłem, bo tam nie mogę sięgnąć palcem.  Skonsultowałam się telefonicznie z naszą pediatrą, bo prawdę mówiąc sama już nie wiedziałam co robić. Mamy zwiększyć dawkę probiotyku i poczekać jeszcze 2 dni. Jeśli nic się nie zmieni, to trzeba będzie pojechać i pewnie zastosować coś silniejszego.
Na szczęście Kubusiowi pleśniawki nie przysparzają problemów- ma apetyt, je normalnie, ssie pierś. Gdyby pojawiły się z tym problemy nie czekalibyśmy z wizytą u lekarza. Podobnie, gdyby pojawiła się gorączka.
Mam nadzieję, że pozbędziemy się resztki pleśniawek i nie trzeba będzie sięgać po antybiotyki.

Mieliście kiedyś podobny problem? Jak radziliście sobie z pleśniawkami u dziecka?

Komentarze

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej