Kolejne szczepienie i wesele

W poprzedni czwartek Filipek miał kolejną dawkę szczepionki. Moje maleństwo znowu zostało pokłute 3 razy;/ Okropnie jest patrzeć na ból swojego dziecka. Biedny tak strasznie płakał, łzy mu aż ciekły po policzkach...:( W dodatku kiedy wychodziliśmy z gabinetu to z tego płaczu Filipek zaczął się krztusić. Nie wiem czy mu ślinka źle poleciała, czy łzy, ale nie mógł złapać oddechu. Mąż go od razu na brzuch przewrócił i okłada po pleckach, a mnie dosłownie aż zmroziło, chociaż już po raz drugi mieliśmy taką sytuację. Najbardziej wkurzyła mnie pielęgniarka siedząca w recepcji-spokojnie sobie patrzyła jak my nie możemy dziecku oddechu przywrócić, a kiedy w końcu się udało to ona do nas z tekstem :"co,zakrztusił się?" Wierzcie mi,że miałam ochotę jej przywalić! Na szczęście Filip dość szybko się uspokoił i jeszcze w przychodni zaczął się uśmiechać, a w domu to nawet odtańczył swój "dziki taniec radości" :D Niestety po południu kompletnie go wycięło. Dostał gorączki 38 stopni, cały czas spał, a jak się budził to był taki niemrawy jak nie moje dziecko;( Serce mi się ściskało jak na niego patrzyłam. Kolejnego dnia rano nadal miał temperaturę, ale już koło południa zaczęła mu sukcesywnie spadać, aż wieczorem było już normalnie 36,6. Niby wiem,że to normalna reakcja na szczepienie, że świadczy o tym,że układ immunologiczny Filipka pracuje sprawnie, ale mimo wszystko martwiłam się okropnie.
Pozytywną stroną szczepienia jest to,że Mały został zbadany i ważony. Mój "maleńki wcześniaczek" waży już 6,5 kg! Lekarka była w szoku, bo Filip przegonił wiele dzieci urodzonych z normalną masą (on miał tylko 2380 g). Najbardziej dziwi to, że ja jestem potwornie chuda, ale mleko widać mam bardzo treściwe, bo dziecko rośnie jak na drożdżach;) Wszystko inne też jest w porządku. Nawet jeśli chodzi o ten odruch wymiotny, to póki co pani doktor powiedziała,że nie ma się czym niepokoić.

*    *    *
W sobotę razem z mężem byliśmy na weselu u mojej koleżanki jeszcze z podstawówki. Filipek po raz pierwszy został na noc beze mnie-pilnowali go moi rodzice. Całe wesele martwiłam się, czy nie płacze, jak się okazalo zupełnie niepotrzebnie. Pierwsze słowa, które usłyszeliśmy po powrocie brzmiały "macie wspaniałe dziecko". Okazało się, że moi rodzice nie mieli żadnych problemów-Filip nie płakał, pięknie jadł mleczko z butelki i bez problemów zasypiał. W dodatku mama stwierdziła,że musimy częściej wychodzić na noc,żeby się trochę rozerwać...Hmmm chyba to rozważymy:)
Z wesela niestety musieliśmy wyjść zaraz po oczepinach ponieważ moje piersi nie wytrzymały takiej długiej przerwy- w pewnym momencie poczułam, że sukienkę mam dosłownie mokrą. Dobrze, że była jasna to nic nie było widać;) Eh uroki macierzyństwa...;) Dobrze, że jakiś mądry człowiek wymyślił wkładki laktacyjne:D

A na koniec pochwalę się moim dziełem-bukiet z cukierków zrobiony przeze mnie dla Pary Młodej. Na żywo oczywiście prezentował się dużo lepiej i wzbudził zainteresowanie wielu osób;)

Komentarze

Polub nas na Facebooku:)

Moje zdjęcie
Aneta S.
Mama Filipa (ur.2013 r.) i Kubusia (ur.2015 r.). Miłośniczka książek, zarówno tych dla dzieci, jak i literatury dla dorosłych. Fanka zabaw kreatywnych, puzzli i wycieczek po Polsce. Żłobkowa ciocia, która kocha swoją pracę:)

Archiwizuj

Pokaż więcej

Etykiety

Pokaż więcej